Mimo załamania pogody na razie nie ma bezpośredniego zagrożenia powodzią na południu kraju. Niewielki wzrost poziomu wody w rzekach na Lubelszczyźnie odnotowały służby wojewody. Wisła na całym odcinku płynie około 2 metrów poniżej stanu ostrzegawczego. Podobnie Bug, Wieprz i inne mniejsze rzeki.

Po opadach deszczu ostatniej doby strażacy wyjeżdżali 8 razy do pompowania wody. Interweniowali głównie osuszając rozlewiska przy drogach, gdzie woda mogła powodować utrudnienia w ruchu. Tak było między innymi w Kraśniku, Stężycy i Niezabitowie.

Po ulewnych deszczach pierwsze stany ostrzegawcze osiągnęły śląskie rzeki. Ludzie obawiają się, że może dojść do powodzi jaka nawiedziła Polskę 4 lata temu. Na razie jednak żadna z rzek nie przekroczyła stanu alarmowego.

Służby województwa podkarpackiego są w stałej gotowości do działań przeciwpowodziowych. Na razie nie ma bezpośredniego zagrożenia. Wczoraj wprawdzie w wielu miejscach regionu padało, ale opady nie spowodowały zdarzeń kryzysowych związanych z sytuacją hydrologiczną - informuje dyżurny Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody.

Stabilna sytuacja na Podhalu choć niektóre rzeki przekroczyły stany ostrzegawcze. Na razie opady deszczu są mniej intensywne niż się spodziewano.

Według prognoz IMGW, na południu Polski może spaść 120 milimetrów deszczu w ciągu 48 godzin. Największe ulewy są przewidywane na południu województw śląskiego i małopolskiego. Intensywne opady mogą potrwać do nocy z piątku na sobotę.

W związku z prognozami ulewnych deszczów na południu kraju premier zdecydował, że służby ratownicze będą pracować w trybie zarządzania kryzysowego. Donald Tusk przewodniczył wczoraj posiedzeniu rządowego zespołu, analizującego zagrożenia powodzią.

Szef MON zapewnia, że wojsko gotowe jest do pomocy w razie ewentualnej powodzi. Od wczoraj media alarmują o zagrożeniu żywiołem w związku z opadami deszczu na południu kraju.

Tomasz Siemoniak mówił w radiowej Jedynce, że armia może w każdej chwili udzielić pomocy, gdyby taka była potrzebna. Do ewentualnej akcji gotowych jest 7,5 tysiąca żołnierzy i setki sztuk sprzętu. Szef MON dodał, że wczoraj podjął decyzję o podniesieniu stopnia gotowości tych sił.

Minister jednocześnie zaprzeczył, by rząd próbował wykorzystać kwestię ewentualnej powodzi w toczącej się kampanii wyborczej do europarlamentu.

- Gdyby wczoraj premier nie zwołał Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, to opozycja mówiłaby, że nic nie robi w sprawie - dodał Siemoniak.