Belgijski rząd ponownie stał się ofiarą cyberataku. Jak informują dziś krajowe media, w zeszłym tygodniu hakerzy włamali się do systemu informatycznego ministerstwa spraw zagranicznych. Miało mieć to związek z sytuacją na Ukrainie.

Szef belgijskiej dyplomacji Didier Reynders potwierdził w sobotę, że na serwerach ministerstwa wykryto złośliwy wirus, który miał na celu "kopiowanie informacji i dokumentów związanych z kryzysem ukraińskim". Od zeszłego tygodnia rządowi specjaliści próbują oszacować szkody i znaleźć winnych cyberataku. Wciąż nie wiadomo kto za nim stał, ale główne podejrzenia padają na Rosję.

To nie pierwszy raz gdy belgijski rząd stał się celem hakerów. Do podobnych zdarzeń doszło w zeszłym roku, gdy włamano się do systemów informatycznych ministerstwa spraw zagranicznych i kancelarii premiera. Zainfekowane zostały także serwery największej firmy telekomunikacyjnej w kraju. Rząd w Brukseli obiecał wtedy 10 milionów euro na walkę z cyberprzestępczością. Pieniądze jednak do dziś nie zostały wypłacone.