Aresztowanie lidera republikańskiej partii Sinn Fein Gerry'ego Adamsa, może otworzyć nowy rozdział tropienia byłych członków Irlandzkiej Armii Republikańskiej odpowiedzialnych za zbrodnie sprzed lat. Adams jest już drugą dobę przesłuchiwany w sprawie porwania i zamordowania przez IRA w 1972 roku kobiety niesłusznie uznanej za informatorkę policji.

Gerry Adams wielokrotnie potępiał egzekucję 37-letniej wdowy, matki dziesięciorga dzieci Jean McConville. Zawsze zaprzeczał też, jakoby należał do Irlandzkiej Armii Republikańskiej. Istnieją jednak zdjęcia ukazujące go jako młodego człowieka na pogrzebach członków IRA i inne poszlaki wskazujące, że zasiadał w kierującej walką zbrojną Radzie Armii. Miał w niej podobno odpowiadać za zwalczanie konfidentów. Nikt nie złożył jednak dotąd wyraźnie obciążających go zeznań.

Długi cień, jaki rzuca strach przed IRA na irlandzkie społeczeństwo pada również nadal na rodzinę zamordowanej Jean McConvill. Jej syn przyznał, że zna ludzi, którzy brali udział w jej porwaniu, dawnych sąsiadów z osiedla Divis Towers w Belfaście. "Mam nadzieję, że kiedy na nas patrzą, widzą nadal oczy mojej matki. I mam nadzieję, że to ich prześladuje" - powiedział Michael McConvill BBC. Zastrzegł natomiast, że nie zidentyfikuje ich z obawy o swoje życie. Jego siostra, Helen McKendry powiedziała jednak BBC: "Ten strach opuścił mnie już dawno, nie boję się już IRA i jestem gotowa podać policji znane mi nazwiska. Chodzi o cztery kobiety i ośmiu mężczyzn."