Prezydencki doradca Tomasz Nałęcz nie widzi potrzeby powoływania komisji śledczej w sprawie oskarżeń o finansowanie przez Niemcy pierwszej partii Donalda Tusk. O zagranicznych pieniądzach dla Kongresu Liberalno-Demokratycznego mówił Paweł Piskorski z Europy Plus Twojego Ruchu, który sam był na początku lat 90, sekretarzem generalnym i wiceprzewodniczącym KLD. Fragmenty wywiadu - rzeki z nim opublikował tygodnik Wprost.

Tomasz Nałęcz mówił w radiowej Trójce, że takie oskarżenia do niczego nie prowadzą i ironizował na temat podobnych sytuacji"Okaże się za chwilę, że polska wolność jest finansowana z jednej strony przez sowietów, bo Miller w reklamówkach pieniądze z Moskwy podobno przywoził, z drugiej strony Tusk podobno od Kohla przywoził." - mówił Nałęcz.
Według Tomasza Nałęcza, Paweł Piskorski tak ujął kwestię oskarżeń, że trudno byłoby je zweryfikować sądowo. Poradził Piskorskiemu, by zajął się swoimi sprawami i "nie pluł w swoją przeszłość".

W wywiadzie Piskorski mówi też, że dla niego oczywiste było, że pieniądze dla KLD szły od niemieckiej CDU, "ale to były kwestie omawiane między Kohlem a Bieleckim." - (ówczesnym premierem, jednym z liderów KLD). Wprost pytał się o tę sprawę także Krzysztofa Bieleckiego, a w jego imieniu oskarżeniom zaprzeczyła urzędniczka z kancelarii premiera.