Były terrorysta na królewskim bankiecie. W pierwszym dniu pierwszej w dziejach, wizyty prezydenta Irlandii w Wielkiej Brytanii, dużą kontrowersję wywołało zaproszenie na bankiet na zamku w Windsorze byłego terrorysty. Wśród gości Elżbiety II był wicepremier Irlandii Północnej Martin McGuinness, z republikańskiej partii Sinn Fein - a w latach 70. zastępca komendanta IRA w Derry.

Królowa nie dała tego odczuć McGuinnessowi, ale jego obecność mogła być dla niej niemiła. W 1979 roku straciła ulubionego kuzyna, hrabiego Mountbattena, który zginął wraz z 14-letnim wnukiem u zachodnich wybrzeży Republiki Irlandii w zamachu bombowym IRA na jego jacht. 5 lat wcześniej Martin McGuinness odsiedział wyrok w Republice, przyłapany z transportem ponad stu kilogramów materiału wybuchowego.

W kontekście jego zaproszenia do Windsoru, radio BBC zaprosiło do dyskusji o spuściźnie terroru polityka Sinn Fein, Connora Murphy i syna jednej z ofiar IRA, Stevena Golda. Ich dyskusja rzuciła światło na niezabliźnione rany w Irlandii: "Ja jestem w stanie powiedzieć, że brytyjskie państwo nie miało racji stosując przemoc. Czy Connor Murphy jest w stanie powiedzieć, że to co robiła IRA było niesłuszne?"- pytał Steven Gold.

Ale nie doczekał się takiej deklaracji Murphy'ego: "Nie uważam, że to co robiła IRA było niesłuszne. Przeprowadziła wiele niewybaczalnych akcji, ale myślę, że miała prawo podjąć walkę zbrojną". Jak dotąd ani IRA, ani Sinn Fein nie przeprosiły za lata terroryzmu, co najwyżej wyrażając żal, że pociągnął niewinne ofiary.