Pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow zadeklarował, że będzie osobiście kontrolował sytuację na wschodzie kraju. Za zamieszki, do których tam dochodzi, władze w Kijowie obwiniają Moskwę.

Ołeksandr Turczynow miał się udać z roboczą wizytą na Litwę. Zrezygnował jednak, aby zająć się osobiście wydarzeniami na Wschodzie Ukrainy. W Doniecku, Ługańsku i Charkowie doszło do zamieszek, które sprowokowali prorosyjscy separatyści. Według ministra spraw wewnętrznych Arsena Awakowa, za ich działania odpowiadają prezydent Rosji Władimir Putin i były szef państwa Wiktor Janukowycz, którzy zapłacili prowokatorom. Telewizja 1plus1 wskazuje jednocześnie na miejscowe „elity” z Partii Regionów, której honorowym przewodniczącym był Wiktor Janukowycz.

W Doniecku separatyści zajęli administrację obwodową, a w pobliskim Ługańsku wtargnęli do miejscowej siedziby Służby Bezpieczeństwa. Z kolei w Charkowie doszło do bójki między prorosyjskimi aktywistami i zwolennikami Prawego Sektora.

Są to pierwsze tak agresywne demonstracje od połowy marca. Sytuacja na Wschodzie uspokoiła się po zatrzymaniu prorosyjskich liderów. Pod naciskiem protestujących sześć osób zatrzymanych wcześniej w Ługańsku zostało wieczorem wypuszczonych.