Przedmioty wyłowione wczoraj z powierzchni Oceanu Indyjskiego w rejonie poszukiwań malezyjskiego Boeinga, nie pochodzą z tego samolotu. Władze Australii poinformowały, że były to jedynie śmieci oraz rzeczy związane z połowem ryb. Z wody podniosły je załogi uczestniczących w akcji chińskich i australijskich statków.

W ciągu dwóch dni w ten rejon mają dopłynąć jeszcze dwie jednostki australijskie. Będą dysponowały specjalistyczną aparaturą, która może pomóc w odnalezieniu czarnych skrzynek zaginionej maszyny. Jeszcze do 7 kwietnia będą one wysyłały sygnały mające pomóc w ich lokalizacji, potem wyczerpią się baterie.

Poszukiwania Boeinga 777 malezyjskich linii lotniczych, na pokładzie którego było 239 osób, trwają od 8 marca. Maszyna zniknęła z radarów na trasie Kuala Lumpur- Pekin.

Malezyjskie władze poinformowały w ubiegłym tygodniu, że dane uzyskane z satelitów wskazują na to, iż samolot wpadł do morza w południowej części Oceanu Indyjskiego.

Tymczasem rodziny chińskich pasażerów zaginionego Boeinga domagają się od malezyjskiego rządu oficjalnych przeprosin za autorytarne stwierdzenie, że wszyscy zginęli.

Żądają też- jak twierdzą- "prawdy w sprawie losu zaginionych na pokładzie Boeinga". Bliscy, którzy przybyli do Kuala Lumpur, zorganizowali w hotelu konferencje prasową. "Chcemy dowodów, chcemy prawdy, domagamy się szacunku"- tej treści napis widniał na rozpiętym przez nich banerze. Na pokładzie zaginionego samolotu było 154 Chińczyków.