"Te same problemy, te same żołądki" - pod takim hasłem rozpoczął się przed budynkiem Sejmu protest opiekunów osób niepełnosprawnych. Domagają się oni takiej samej podwyżki, jaką premier obiecał rodzicom niepełnosprawnych dzieci.

Opiekunowie dorosłych stracili świadczenia pielęgnacyjne w lipcu ubiegłego roku. Trybunał Konstytucyjny przyznał im jednak rację i nakazał przywrócenie tych świadczeń. Do dziś sprawa nie jest załatwiona przez rząd - mówi Marzena Kaczmarek, jedna ze współorganizatorek protestu.

"Chcemy równego traktowania przez państwo polskie" - dodaje Kaczmarek. Jej zdaniem teraz osoby opiekujące się niepełnosprawnymi sa w bardzo trudnej sytuacji. Mają gorszą sytuację od rodziców dzieci niepełnosprawnych. Marzena Kaczmarek uważa, że rząd powinien wreszcie zacząć przestrzegać prawa zawarte w konstytucji i traktować wszystkich równo.

Demonstracja zgromadziła kilkaset osób. Przyjechali opiekunowie z całego kraju. Wszyscy są w podobnej sytuacji. Zajmują się albo dorosłymi dziećmi, albo rodzicami i współmałżonkami. Tłumaczą, że opieka nad takimi osobami to bardzo ciężka, wymagająca i pełna poświeceń praca. Nawet jeśli chcieliby być czynni zawodowo, nie są w stanie tego pogodzić z opieką nad osobą niepełnosprawną. Dlatego zasiłki pielęgnacyjne są dla nich tak ważne.

Do manifestujących dwie godziny po rozpoczęciu protestu przyszedł minister pracy i polityki społecznej. Władysław Kosiniak-Kamysz zaprosił przedstawicieli opiekunów na rozmowy do resortu. Organizatorzy zgodzili się pod warunkiem, że w tym spotkaniu będzie uczestniczył przynajmniej jeden dziennikarz. "Żeby nie było przekłamań potem" - mówiła jedna z protestujących kobiet.

Wcześniej do zebranych przed Sejmem osób wyszło kilku polityków z Twojego Ruchu i Solidarnej Polski.