Generał Andrzej Błasik i członkowie załogi TU 154M podczas lotu do Smoleńska byli trzeźwi. Wykazały to badanie toksykologiczne, o wynikach których poinformowała Naczelna Prokuratura Wojskowa.

Badaniami toksykologicznymi na obecność alkoholu etylowego, środków odurzających oraz hemoglobiny tlenkowęglowej objęto próbki należące do 21 osób, w tym członków załogi samolotu Tu-154 M numer 101, personelu pokładowego, funkcjonariuszy BOR oraz generała Andrzeja Błasika.

Biegli wykluczyli, by osoby objęte badaniem przebywały w atmosferze zawierającej znaczne stężenia tlenku węgla, które mogłyby doprowadzić do śmiertelnego zatrucia tą substancją.

Przeprowadzone przez biegłych badania członków załogi, w tym pilotów, funkcjonariuszy BOR oraz wybranych pasażerów nie wykazały w ich organizmach obecności środków w stężeniach mogących negatywnie oddziaływać na sprawność psychomotoryczną, a tym samym wpływać na bezpieczeństwo lotu.

Wynik badania obala sugestię, zawartą w raporcie MAK - rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, według którego generał Andrzej Błasik był w czasie lotu pod wpływem alkoholu.

Kownacki o ekspertyzie w sprawie generała Błasika

Pełnomocnik rodziny generała, poseł PiS Bartosz Kownacki podkreślił, że opinia polskich biegłych jest kategoryczna, rzetelna, profesjonalna i nie budzi żadnych wątpliwości. Badania rosyjskie jego zdaniem urągały wszelkim standardom. "Rosjanom od początku chodziło o to, żeby wykazać alkohol we krwi generała Błasika" - uważa poseł PiS. Bartosz Kownacki podkreślił, że standardy wypracowane w badaniach międzynarodowych są tak oczywiste, że pozwalają na jasne określenie,czy alkohol we krwi pochodzi z zanieczyszczenia, z procesów endogennych zachodzących po śmierci, czyli w wyniku rozkładu, czy też jest to alkohol, który został spożyty.

Według Kownackiego, Rosjanie dobrze wiedzieli, że ich badania są nierzetelne, ale zdawali też sobie sprawę tego, że rzucenie cienia odpowiedzialności na stronę polską będzie dużo łatwiejsze, w momencie kiedy użyją słowa "alkohol".

Poseł podkreślił, że był to środek do celu, którym było zrzucenie odpowiedzialności za katastrofę nie tylko na polskich pilotów, ale także na polskiego generała, a co za tym idzie i prezydenta, który miał zmuszać pilotów do lądowania.

"Znaczenie ekspertyzy jest takie, że znamy prawdę, obroniliśmy honor polskiego generała i polskiego lotnictwa - niestety na własny użytek" - uważa poseł PiS. Zdaniem Bartosza Kownackiego, dzisiaj niewiele jesteśmy w stanie zrobić stronie rosyjskiej, ponieważ ze względu na zaniedbania polskiego rządu nie ma możliwości międzynarodowego arbitrażu bez zgody Rosjan.