Nie żyje Ariel Szaron - jeden z najbardziej znanych i wpływowych premierów Izraela. Choć był politykiem kontrowersyjnym, dla wielu Izraelczyków jest symbolem patrioty i bohatera narodowego.

Błyskotliwy wojskowy, a potem wyrazisty polityk, który zrobił wiele nie tylko dla wzmocnienia Izraela, ale także dla pokoju na Bliskim Wschodzie. W swojej biografii miał jednak także ciemne karty.

Ariel Szaron od małego uczył się wytrwałości i twardości. Jako nastolatek pomagał rodzicom na roli i spędzał noce na polu, pilnując dobytku przed złodziejami. Jako wojskowy walczył w najważniejszych i najtrudniejszych izraelskich wojnach. W 1948 roku ranny przeleżał wiele godzin na polu walki, a w 1956 roku, gdy zginęło 38 żołnierzy dowodzonej przez niego jednostki, został przesunięty do pracy w sztabie. Szybko jednak wrócił na pole walki i w 1973 roku wrócił z Egiptu jako bohater.

W 1982 roku musiał zrezygnować z fotela ministra obrony, gdy oskarżono go o współodpowiedzialność za masakrę Palestyńczyków w obozach w Libanie. "To był najgorszy moment w jego życiu. Kiedy osiągał już wojskowe szczyty, został zmuszony do rezygnacji" - tłumaczy izraelski dziennikarz Jossi Klein Halewi.

Po kilku latach Szaron wrócił do polityki, ale w roku 2000 jego wizyta na Wzgórzu Świątynnym zakończyła się wybuchem palestyńskiego powstania. Mimo to, rok później wygrał wybory i został premierem. "Zawsze miał w sobie ten optymizm i poczucie, że niezależnie od tego, jak jest źle, on wróci, nadejdzie jego czas" - opowiada publicysta "The New York Times" William Safire.

Szaron zdołał podnieść się także po tym, jak umarły dwie jego żony i po tragicznej śmierci swojego nastoletniego syna.

Ariel Szaron zmarł w szpitalu pod Tel Awiwem. Przez ostatnich osiem lat był podłączony do aparatury podtrzymującej życie. Miał 85 lat.