Niemieckie partie chadeckie CDU/CSU oraz socjaldemokratyczna SPD uroczyście podpisały traktat koalicyjny. Ich wspólny rząd zostanie zaprzysiężony jutro.
Traktat liczy 185 stron na których zapisano polityczne zadania na najbliższe cztery lata.

Dokument parafowano już pod koniec listopada. Dziś odbyło się jego uroczyste podpisanie. Po razi trzeci w historii Niemiec krajem będzie rządzić tak zwana wielka koalicja złożona z chadeków i socjaldemokratów. Kanclerz Angela Merkel mówiła podczas ceremonii, że wielka koalicja jest koalicją na wielkie wyzwania, a partie koalicyjne chcą aby w 2017 roku ludziom w Niemczech żyło się lepiej niż obecnie.

Po jutrzejszym zaprzysiężeniu niemiecki rząd, a także parlament będą musiały szybko wziąć się do pracy. Z powodu rekordowo długich negocjacji koalicyjnych Bundestag ma poważne zaległości.

Pod koniec listopada chadecy i socjaldemokraci podpisywali już umowę koalicyjną. Wtedy nie było jednak wiadomo czy rząd na pewno powstanie. O jego losach miało dopiero zdecydować referendum w szeregach SPD. W minioną sobotę członkowie partii powiedzieli „tak” dla wspólnego gabinetu.

Dlatego w parlamencie raz jeszcze został podpisany traktat koalicyjny, tym razem ostateczny. Chadecy i socjaldemokraci podzielili już między siebie ministerstwa. CDU dostanie m.in resorty obrony, spraw wewnętrznych i finansów.

SPD obejmie m.in ministerstwa spraw zagranicznych, pracy i gospodarki. Będzie to trzecia w historii powojennych Niemiec tak zwana wielka koalicja złożona z chadeków i socjaldemokratów.

Po ujawnieniu składu nowego rządu w Niemczech, komentatorzy w tamtejszej prasie piszą o wielu personalnych niespodziankach. Podkreślają też, że na negocjacjach koalicyjnych najbardziej skorzystała socjaldemokratyczna SPD.

Za największą niespodziankę, uchodzi nominacja do ministerstwa obrony. Resortem po raz pierwszy pokieruje kobieta - Ursula von der Layen. Komentatorzy zgodnie oceniają, że największym przegranym koalicyjnego pokera jest bawarska CSU, która nie obejmie żadnego ważnego ministerstwa.

Negocjacje okazały się natomiast sukcesem dla partii socjaldemokratycznej. Jak czytamy we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, uzależnienie wejścia w koalicję, od zgody wszystkich członków ugrupowania okazała się dla SPD strzałem w dziesiątkę.

Szef partii Sigmar Gabriel dużo zaryzykował, ale też dużo wygrał. Nikt już nie pamięta, że SPD uzyskała w wyborach drugi najsłabszy wynik w swojej historii. Dziennik „Die Welt” ubolewa z kolei, że Angela Merkel nie odświeżyła swojej drużyny. Nominując ministrów z ramienia CDU Merkel postawiła w większości na bardzo doświadczonych, ale nie najmłodszych polityków.