Wystąpienie Lecha Wałęsy w Kongresie USA miało przełomowe znaczenie - uważa historyk profesor Antoni Dudek. 15 listopada 1989 roku Lech Wałęsa jako przywódca "Solidarności" wygłosił do amerykańskich deputowanych przemówienie. Wieczorem z okazji 24. rocznicy tego wydarzenia odbędzie się uroczysty pokaz filmu Andrzeja Wajdy "Wałęsa. Człowiek z nadziei", z udziałem Lecha Wałęsy i amerykańskich parlamentarzystów.

Profesor Antoni Dudek w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową zwraca uwagę, na rangę tamtego wydarzenia. Naukowiec przypomina, że Lecha Wałęsa był trzecim obcokrajowcem, który przemawiał w Kongresie USA. Było to zdaniem, profesora wyróżnienie oraz celowy zabieg ówczesnych władz USA. Chciały one oddać hołd nie tylko Wałęsie ale i temu co on symbolizował - ruchowi wolnościowemu, w który w bezkrwawy sposób doprowadził do upadku reżimu komunistycznego w Europie Środkowo-Wschodniej.

Historyk dodaje, że wystąpienie Wałęsy przed amerykańskimi politykami było wielkim sukcesem przywódcy "Solidarności". Zrazem przez to, że Wałęsa stał na czele ruchu, który powstał w Polsce było to uznanie dla naszego sukcesu, że to właśnie Polska była liderem w procesie likwidacji komunizmu.

Profesor Dudek podkreśla, że wystąpienie Wałęsy było też niezwykłym akcentem wyzwolenia się Polski spod okupacji sowieckiej, która rozpoczęła się wraz z wkroczeniem do Polski w 1944 roku Armii Czerwonej. Zdaniem profesora Dudka, przemówienie Wałęsy było krokiem w przyszłość, który dowodził, że Polska wraca do grona państw zachodu, z którego została wyrwana 45. lat wcześniej.

Wystąpienie przewodniczącego Solidarności przed połączonymi izbami Kongresu relacjonował "Głos Ameryki", za jego pośrednictwem przekaz był transmitowany na żywo do Polski.

Lech Wałęsa mówił o znaczeniu Solidarności, przypominał wydarzenia, które doprowadziły do zmian, jakie zaszły w naszym kraju w 1989 roku. A swoje wystąpienie rozpoczął od słów "My naród!", odnosząc się do pierwszych słów konstytucji amerykańskiej.