Wczoraj Kair, dziś Rijad i późnym wieczorem Warszawa. Do Polski przylatuje amerykański sekretarz stanu John Kerry. Jutro po południu odleci do Izraela. Będzie kontynuował podróż po Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej. Amerykanista Bartosz Wiśniewski przyznaje, że trasa podróży szefa amerykańskiej dyplomacji jest dość nietypowa. Z państw europejskich odwiedza tylko Polskę.

"Rzeczywiście patrząc na plan podróży sekretarza Kerry'ego nie można uciec od wrażenia, że dosyć mocno zbacza z kursu, zdziwienie jest tym większe, że to pierwsza jego wizyta w naszym kraju po objęciu urzędu" - powiedział ekspert.

Zaraz po przylocie do Warszawy amerykański polityk pojedzie na cmentarz w Laskach i złoży kwiaty na grobie Tadeusza Mazowieckiego. Ekspert nie jest tym zaskoczony. Jak mówi, Kerry wykorzysta ten moment do podkreślenia drogi, jaką przeszła Polska przez ostatnie 25 lat.

W czasie wizyty sekretarza Kerry'go w Warszawie padnie zapewne pytanie o podsłuchiwanie światowych przywódców przez Narodową Agencję Bezpieczeństwa. Zdaniem eksperta, amerykański polityk zostanie o to zapytany w czasie rozmów za zamkniętymi drzwiami. "Prawdopodobnie zadeklaruje, że Stany Zjednoczone wykażą się w tej sprawie maksymalną przejrzystością", powiedział. Dodał, że Amerykanie muszą teraz robić dobrą minę do złej gry, ponieważ stosunki transatlantyckie trawi głęboki kryzys zaufania.

Bartosz Wiśniewski spodziewa się, że w czasie swojej wizyty John Kerry będzie także rozmawiał o przyszłości tarczy antyrakietowej w Europie. " Kerry będzie prawdopodobnie zapewniał polskich rozmów, że projekt jest niezagrożony również, jeśli chodzi finansowanie, co ma o tyle niebagatelne znaczenie zważywszy na niedawne kłopoty budżetowe w Stanach Zjednoczonych", powiedział ekspert.

Amerykański sekretarz stanu spotka się jutro z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim, premierem Donaldem Tuskiem oraz młodymi naukowcami i przedstawicielami biznesu. Po południu poleci do bazy w Łasku na spotkanie ze stacjonującymi tam amerykańskimi żołnierzami.