Włodarze Słupska, Włocławka i Wadowic pozostają na stanowiskach. Referenda w sprawie odwołania samorządowców przed upływem kadencji okazały się nieważne. Przyczyną - zbyt niska frekwencja.

Najbliżej odwołania prezydenta byli mieszkańcy Słupska. Do urn poszło ich niemal 14 tysięcy, czyli o około 2 tysiące mniej niż wymagany próg ważności referendum. Ponad 99 procent biorących udział opowiedziało się za odwołaniem Macieja Kobylińskiego na rok przed upływem kadencji.

Andrzej Pałucki pozostaje prezydentem Włocławka. W tym mieście w referendum w sprawie jego odwołania wzięło udział około 10 tysięcy mieszkańców. Aby było ważne, musiało pójść ponad 20 tysięcy.

Burmistrzem dużo mniejszych Wadowic pozostanie Ewa Filipiak, mieszkańcy nie odwołali też rady miasta. Choć za odejściem burmistrz opowiedziało się ponad 98 procent biorących udział w referendum, to do urn poszło tylko nieco ponad 4 tysiące mieszkańców. Aby referendum było ważne, zagłosować musiało niemal dwa razy tyle. Z tego samego powodu ocalała też wadowicka rada miejska, w sprawie której mieszkańcy Wadowic także wypowiedzieli się w głosowaniu.
Niska frekwencja przyczyniła się też do nieważności wczorajszych referendów w gminach Świlcza i Gorzyce na Podkarpaciu.

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/PKW/to/