Obecny prezydent Gruzji przewiduje II turę wyborów prezydenckich. W rozmowie z Polskim Radiem Micheil Saakaszwili dał do zrozumienia, że dzisiejsze głosowanie to krok do polaryzacji sceny politycznej.

Dziś Gruzini wybierają nowego prezydenta. O ten urząd ubiega się 23 kandydatów. Jak zauważają niezależni obserwatorzy - główna batalia o głosy rozegra się między Giorgi Margwelaszwili, popieranym przez premiera Bidzinę Iwaniszwilego, a Dawidem Bakradze wspieranym przez prezydenta Micheila Saakaszwilego.

Ustępujący prezydent Gruzji w rozmowie z Polskim Radiem nie wykluczył drugiej tury głosowania. W jego opinii jeśli dojdzie do drugiej tury to - "będzie ona nieprzewidywalna, ponieważ w Gruzji nie ma takiej tradycji i ludzie nie będą wiedzieli jak się zachować". Saakaszwili przekonuje, że "dojdzie wtedy do nowego otwarcia i gra zacznie się od nowa". "Pozycja prezydenta w systemie władzy nie jest już decydująca, dlatego te wybory wyraźnie pokażą, że tworzy się system dwubiegunowy" - dodał prezydent Gruzji.

Saakaszwili: Gruzja nie może wpaść w łapy Rosji

W rozmowie z Polskim Radiem ustępujący prezydent Gruzji wyraził również nadzieję, że po dzisiejszych wyborach prezydenckich jego kraj nie skręci w stronę Moskwy.

Wśród kandydatów, ubiegających się o fotel prezydenta Gruzji, są też tacy, którzy otwarcie deklarują prorosyjskie sympatie. W opinii Saakaszwilego - Rosja wspiera tych kandydatów i poprzez nich próbuje odzyskać wpływy w Gruzji. "Najgorszy scenariusz po tych wyborach, to taki w którym Rosja dostałaby możliwość rozszerzenia swoich wpływów w Gruzji. Jeśli Rosjanom się to nie uda, to my doskonale, bez nich zadbamy o swoje interesy. Gruzja da sobie rade. Nie zawrócimy z drogi do niezależności, niepodległości i europeizacji" - stwierdził Micheil Saakaszwili w rozmowie z Polskim Radiem.

Jak do tej pory dwaj główni kandydaci do fotela prezydenckiego, Dawid Bakradze i Giorgi Margwelaszwili deklarują dążenie Gruzji do integracji z Unią Europejskąi NATO.

Rosjanie szantażują gruzińskich wyborców

Tymczasem rosyjscy żołnierze zabraniają Gruzinom udziału w prezydenckich wyborach. Skarga w tej sprawie trafiła już do obserwatorów OBWE, którzy monitorują sytuację w miejscowościach leżących w pobliżu granicy gruzińsko-południowoosetyjskiej.

Zasieki z drutu kolczastego przecinają wieś Dwani. Jedne domy znajdują się na terytorium Gruzji, a inne na terytorium separatystycznej Osetii Południowej. Po obu stronach tymczasowej granicy mieszkają Gruzini. Tym, którzy znaleźli się po stronie osetyjskiej zabroniono przekraczania granicy i udziału w wyborach prezydenta Gruzji. "Rosyjscy żołnierze straszą nas, że jeśli pójdziemy głosować, to wsadzą nas do więzienia na kilka lat i wyślą prosto do Rosji" - skarżą się mieszkańcy przygranicznych wsi. "Te zasieki wybudowali rosyjscy żołnierze i zapowiedzieli, że 50 metrów w głąb naszej ziemi wybudują nowe" - opowiadają mieszkańcy Dwani.

Podobne problemy zgłaszają mieszkańcy jeszcze kilku innych miejscowości. Międzynarodowi obserwatorzy zamierzają napisać o tym w swoich raportach, aby organizacje które reprezentują upomniały Rosje w tej sprawie.

Wybory w Gruzji potrwają do 17.00 według czasu obowiązującego w Polsce. Wyniki sondażowe poznamy kilkadziesiąt minut po zamknięciu lokali wyborczych.