Prawnik fundacji Jędrzej Nikals mówi, że tłumaczenie się amerykańskiego ambasadora "na dywaniku" u szefa niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle, jest elementem całego ciągu skandali inwigilacyjnych, jak się wyraził, kolejnym kamyczkiem w inwigilacyjnej układance. Przypomniał, że na początku tygodnia amerykański ambasador w Paryżu musiał się tłumaczyć z tego, że agencja bezpieczeństwa ma dane o 70 milionach Francuzów, wcześniej był skandal z inwigilacją prezydent Brazylii. Każdy miesiąc, każdy tydzień pokazuje ogrom skali inwigilacji ze strony Amerykanów - powiedział IAR Jędrzej Niklas. Prawnik podkreśla, że mimo przecieków z konkretnymi informacjami, o całości zjawiska nadal wiemy niewiele.
Po ujawnieniu skandalu PRISM czyli powszechnego przetwarzania przez wywiad USA informacji, uzyskanych od globalnych firm internetowych o ich klientach i użytkownikach - Unia Europejska i poszczególne kraje żądały od USA informacji na ten temat , ale ich nie otrzymały - zaznacza Jędrzej Niklas.
Prawnik Fundacji Panoptykon mówi, że Europejczycy nie mają żadnej możliwości zaskarżenia działań służb USA przed amerykańską administracją czy wymiarem sprawiedliwości. Sytuację może częściowo poprawić przygotowywane unijne rozporządzenie o ochronie prywatności, ale i tak nie zabezpieczy to przed inwigilacją operacyjną. USA stosowały ją w przypadku danych bankowych z bazy SWIFT, chociaż miały dostęp do bazy legalnie, na podstawie umowy - mówi Jędrzej Niklas. Wyjaśnia, ze pakiety SWIFT były hurtowo przekazywane do USA przez Europol, na zapytanie departamentu bezpieczeństwa USA w związku z podejrzeniami zagrożenia bezpieczeństwa. Ale okazało się, że oprócz tego Stany Zjednoczone uzyskują dostęp do bazy SWIFT, korzystając z metod hakerskich. A to oznacza złamanie tej umowy -- mówi Jędrzej Niklas.
Wczoraj Parlament Europejski opowiedział się za zawieszeniem umowy o przekazywaniu danych SWIFT do USA.
Prawnik Fundacji Panoptykon podkreśla, że USA nie są wyjątkiem w kwestii operacyjnego zdobywania informacji przez służby specjalne, i rozszerzania uprawnień dostępu do danych. W Europie znany jest brytyjski program Tempora śledzący międzynarodowe rozmowy telefoniczne oraz aktywność internautów. Także w Polsce służby mają szerokie uprawnienia dostępu do informacji telekomunikacyjnych na podstawie przepisów o retencji danych. Co pewien czas dowiadujemy się także o cyberatakach, które można przypisywać służbom Chin czy Rosji, ale o ich działaniach i uprawnieniach wiemy znacznie mniej, niż o służbach europejskich - mówi prawnik z Fundacji Panoptykon .