Już wkrótce w Hiszpanii może obowiązywać czas londyński. Pierwszą zgodę na cofnięcie zegara o godzinę wydała komisja parlamentarna zajmująca się racjonalizacją godzin pracy. Wkrótce sprawą zajmie się Rada Ministrów.

„Hiszpania, podobnie jak Portugalia leży na szerokości południka Greenwich a nie Berlina” - argumentują domagający się zmiany strefy czasowej. I przypominają, że czas londyński obowiązywał na całym Półwyspie Iberyjskim do 1942 roku.

„Jeśli chodzi o godziny pracy to Hiszpania jest wyjątkiem. Zaczynamy jak reszta Europy, a kończymy 3 a nawet 4 godziny później. Nie mamy życia rodzinnego” - skarży się Ignacio Boqueras, przewodniczący Narodowej Komisji ds. Racjonalizacji Rozkładu Dnia.

Jednak nie wystarczy cofnąć zegary, trzeba też zmienić przyzwyczajenia i telewizyjną ramówkę. Programy o największej oglądalności kończą się zwykle po północy. A do tego Hiszpanie musieliby zrezygnować z południowej sjesty.