"Byli świetni w walce i gdybym jeszcze raz toczył walkę, to bym sięgnął po podobnych ludzi, po Kaczyńskiego. Natomiast w warunkach pracy to już nie bardzo, to nigdy nie pracowało tak porządnie i w związku z tym w ogóle nie znają się na pracy. Ja już przestawiałem się na pracę, a oni dalej walczyli i dlatego musiałem się ich pozbyć" - tak na antenie Radia Zet, Lech Wałęsa tłumaczył dlaczego przed laty wyrzucił z pracy braci Kaczyńskich

W rozmowie z Moniką Olejnik, były prezydent wspominał swoje doświadczenia z braćmi Kaczyńskimi. Według Lecha Wałęsy obaj od zawsze walczyli tylko dla siebie i to wszystkimi dostępnymi metodami.

"Dziś opierają się na demagogii i populizmie. Nie wierzą w to, bo ja ich znam i to byli rozsądni ludzie. Nie mieli większych sukcesów, to postawili na różne niezadowolenia i na tym jadą. Czym było trudniej, tym mniej Kaczyńskiego, a czym łatwiej, kiedy na horyzoncie były stołki, to on coraz bardziej się pokazywał. Nie miałem z niego pożytku, ani w kancelarii, ani wcześniej" – wyjaśnił Wałęsa.

Wałęsa dodał, że obaj bracia pomagali sobie. "Ale co dwóch to nie jeden. Tych dwóch windowało się nawzajem i dlatego byli w tych miejscach. Natomiast większej wartości wtedy nie przedstawiali" – podsumował sprawę.

Wałęsa odpowiedział także Joachimowi Brudzińskiemu z PiS, który niedawno nazwał byłego prezydenta skretyniałym mędrcem. "Gdyby były pojedynki, to byśmy pogadali Co teraz powinienem odpowiedzieć? Zobacz, bracie, jaka jest prawda. I co, przeprosisz? Nie, nie jesteś w stanie, bo nie potrafisz" - powiedział.