Brytyjski minister oświaty zareagował ostrym listem do prasy na raport w sprawie głośnych przypadków wykorzystywania seksualnego nieletnich z domów dziecka. Raport nasunął mu wniosek, że tajemnica informacji i ochrona danych sprzyjają gangom pedofilskim.

W liście do dziennika "The Daily Telegraph" minister oświaty Michael Gove oburza się na absurdalne przepisy otaczające tajemnicą istnienie domów dziecka, o których często nie wiedzą policja, władze szkolne i służby socjalne.

Większość domów opieki w Anglii to prywatne placówki. Dzieci są tam często przenoszone z odległych miejscowości, aby zerwać ich kontakt ze środowiskiem, które wywierało na nie zły wpływ. Ale zarazem lokalne służby socjalne tracą z nimi kontakt.

Tajemnica otaczająca lokalizację domów dziecka nie stanowi żadnej przeszkody dla grup pedofilów, którzy szybko je identyfikują, deprawując nieletnich. "W imię ochrony dzieci przez utajnianie informacji o nich, pomagamy ludziom, przed którymi mamy je chronić, osłaniamy je przed władzami, które powinny się nimi opiekować" - pisze minister Gove.

Oburza się też na to, że pobyt w tych prywatnych placówkach kosztuje średnio 4 tysiące funtów tygodniowo - kilkakrotnie więcej niż w Eton, najdroższej szkole prywatnej w Anglii. Okazuje się jednak, że nawet takie sumy nie gwarantują dzieciom bezpieczeństwa.