Kancelaria Premiera zatrudniła młodego specjalistę od intranetu i zapłaciła za jego usługi ponad 50 tys zł., pomimo, że ten nie ma nawet licencjatu - donosi "Rzeczpospolita". "Szukaliśmy doświadczonego praktyka, a nie człowieka, który ma wykształcenie, ale teoretyczne" - tłumaczą urzędnicy, którzy go zatrudnili.

Kiedy w zeszłym roku Kancelaria Premiera poszukiwała eksperta do zarządzania rozbudową intranetu – platformy informatycznej do komunikacji wewnętrznej w administracji centralnej - kandydatom na to stanowisko postawiła konkretne wymogi: doświadczenie w tej dziedzinie i wykształcenie wyższe (licencjackie lub równorzędne). Tymczasem zatrudniono osobę, która nie skończyła nawet studiów licencjackich, co - według NIK - nie powinno mieć miejsca.

"Ja tego nie ukrywałem. O wyborze zdecydowało moje duże doświadczenie, m.in. tworzyłem podobną platformę dla Play" – tłumaczy „Rzeczpospolitej" zatrudniony ekspert Stefan Nowak. I faktycznie, jak twierdzi gazeta, przedłożył zaświadczenie z Warszawskiej Szkoły Biznesu, iż wprawdzie zrealizował pełny program studiów licencjackich i otrzymał absolutorium, ale pracy dyplomowej już nie obronił.

Nowak za kilkumiesięczne doradztwo zarobił 51 tys zł. Decyzji o jego zatrudnieniu broni ówczesny zastępca dyrektora Departamentu Analiz Strategicznych KPRM Marcin Gancarz. "Postąpiłem zgodnie z przepisami, szukaliśmy doświadczonego praktyka, a nie człowieka, który ma wykształcenie, ale teoretyczne" – mówi „Rzeczpospolitej".

Sprawa Nowaka to kolejny ujawniony przez media przypadek zatrudniania przez ministrów doradców bez wyższego wykształcenia, choć jest to wymóg regulowany rozporządzeniem Rady Ministrów. Tak więc funkcję doradcy w gabinecie politycznym szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza pełnią 23-letni Paweł Polak i 21-letni Adam Malczak, a asystentem politycznym ministra transportu Sławomira Nowaka jest 23-letni Michał Klimczak, który również nie skończył studiów.

Według posła PiS Maksa Kraczkowskiego te przykłady świadczą o "degeneracji władzy rządzącej krajem, w którym jest 25-proc. bezrobocie wśród młodych ludzi. To demoralizujące, pokazuje, jak politycy mogą zawłaszczać państwo".