Ani inicjatywa PiS o powołanie komisji śledczej, która miałaby zbadać stan finansów publicznych, ani inicjatywa SP o odwołanie Rostowskiego nie mają szans na powodzenie w Sejmie.

Szef SLD Leszek Miller uważa, że komisja śledcza nie jest właściwym organem do badania odpowiedzialności za stan finansów. - To, że pan minister Rostowski ponosi odpowiedzialność za katastrofalny stan finansów publicznych, za stagnację polskiej gospodarki, jest oczywiste. Ale ta odpowiedzialność nie mieści się w odpowiedzialności przed komisją śledczą - ocenił Miller.

Miller zaznaczył, ze nie zamierza także wspierać pomysłów lidera Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro. - Nie podpiszemy się pod wnioskiem sygnowanym przez Zbigniewa Ziobro, który ze szczeniacką nonszalancją unika stawienia się przed komisją odpowiedzialności konstytucyjnej - zapowiedział Miller.

Lider SLD przypomniał, że Ziobro uzależniał do tej pory stawienie się przed komisją pod warunkiem, że będzie ona jawna - czyli dostępna dla mikrofonów i kamer. - Rzeczywiście mogłaby to być ta kamera, która miała filmować Barbarę Blidę prowadzoną w kajdankach do radiowozu - powiedział. Na razie wsparcie dla Solidarnej Polski zadeklarował jedynie klub Ruchu Palikota.

PSL ramie w ramię z PO

Polskie Stronnictwo Ludowe nie poprze wniosku Prawa i Sprawiedliwości w sprawie powołania komisji śledczej. Partia Jarosława Kaczyńskiego zamierza ustalić, jaki jest stan finansów publicznych państwa i liczy w tej sprawie na poparcie ludowców. Jak mówił lider PiS-u na konferencji prasowej, PSL powinien się zastanowić, czy warto brać na siebie odpowiedzialność za politykę finansową ministra Rostowskiego.

"Jarosław Kaczyński niech liczy na siebie i swoich synów marnotrawnych" - odpowiada szef klubu ludowców Jan Bury. Jego zdaniem Sejm, kluby i komisje działają normalnie. A pytania, które chce zadać PiS, można zadawać na przykład na sali plenarnej, czy w czasie posiedzeń komisji budżetu i finansów. - Wicepremier Rostowski jest częstym gościem w Sejmie - przypomniał Jan Bury.

Solidarna Polska zbiera z kolei podpisy pod wnioskiem o odwołanie ministra finansów.