Papież Franciszek zawiódł się po raz pierwszy na swych współpracownikach. Zataili oni przed nim przeszłość duchownego, któremu powierzył odpowiedzialną rolę w przygotowywanej reformie watykańskiego banku, czyli Instytutu Dzieł Religijnych

15 czerwca na stanowisko tzw. prałata Instytutu dzieł Religijnych, który z urzędu na dostęp do wszystkich spraw związanych z bankiem, powołany został ksiądz Battista Ricca. Jego kandydaturę wysunął sam Franciszek. A ponieważ włoski duchowny jest dyrektorem Domu św. Marty, w którym od konklawe mieszka papież Bergoglio, pojawiły się opinie, że wreszcie będzie on miał swego człowieka w wymagającym reformy watykańskim banku.

Tydzień później do Rzymu zjechali watykańscy dyplomaci z całego świata i na jaw wyszła niechlubna przeszłość prałata. Pracował on bowiem również w dyplomacji Stolicy Apostolskiej, a rozstał się się z nią w atmosferze skandalu. M. in. na placówce w Urugwaju, gdy kierował nią Polak, arcybiskup Janusz Bolonek, dopuszczał się jawnie czynów homoseksualnych.

Wiadomości o tym nie było w jego dokumentach, które przedstawiono papieżowi. Ktoś ukrył tę sprawę przed Franciszkiem, który w tym samym czasie mówił swoim znajomym o gejowskim lobby w Watykanie. Zdaniem komentatorów, sam wkrótce padł jego ofiarą.