Ksiądz Wojciech Lemański pożegnał się z parafianami z Jasienicy. Duchowny, który napisał wczoraj na swoim blogu, że podporządkuje się woli arcybiskupa Henryka Hosera i opuści parafię, odprawił rano mszę w miejscowym kościele. W ostatnim słowie zwrócił się z apelem do wiernych o wyciszenie emocji.

"Jeśli macie coś w mojej sprawie do powiedzenia, niech będzie to różaniec" - mówił ksiądz Lemański. Apelował, by spokojnie poszli do domów i nikomu nic już nie mówili, bo "w tej sprawie wszystko zostało powiedziane". Jak dodał, każde dodatkowe słowo może tylko zaszkodzić. "Jeśli zrobicie atmosferę wokół parafii, że to są jasienickie 'zakapiory', to zrobicie największą krzywdę mnie, sobie i całemu kościołowi" - mówił duchowny.

Ksiądz Lemański powiedział, że decyzję arcybiskupa nadal uważa za niesprawiedliwą i będzie się od niej odwoływał. Zapewnił jednak, że podporządkuje się oczekiwaniom kurii i przekaże władzę w parafii w Jasienicy administratorowi. Dodał, że do parafii - "za chwilę bądź dłuższą chwilę" - wróci. Poinformował, że jutro o 7:00 rano też odprawi w Jasienicy mszę.

Już wczoraj ksiądz Lemański zapowiedział, że na prawomocne rozstrzygnięcie Stolicy Apostolskiej w swojej sprawie będzie czekał w nowym miejscu.

Ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej, arcybiskup Henryk Hoser odwołał księdza Lemańskiego dekretem z 5 lipca, zarzucając mu "brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych".

Na swoim blogu duchowny krytykował kościelnych hierarchów, w tym arcybiskupa Hosera - przewodniczącego Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski do spraw Bioetycznych. Według księdza Lemańskiego, działania arcybiskupa Hosera przeciwko niemu zaczęły się, gdy podczas rozmowy zapytał go, czy jest obrzezany i należy do narodu żydowskiego. Duchowny domagał się przeprosin od arcybiskupa. Kuria warszawsko-praska zaprzeczyła twierdzeniom księdza Lemańskiego.