Prezydent Warszawy nie interesuje referendum w sprawie odwołania jej ze stanowiska. Na antenie radiowej Jedynki Hanna Gronkiewicz-Waltz mówiła, że organizowanie nowych wyborów byłyby "stratą pieniędzy i czasu".

Polityk tłumaczyła, że nie każdy zdaje sobie sprawę, że ewentualny nowy prezydent miasta urzędowałby jedynie przez rok, czyli do końca kadencji. Później musiałyby się odbyć kolejne wybory. Zdaniem Gronkiewicz-Waltz, odwołanie głowy miasta powinno mieć miejsce w przypadku afer bądź widocznych uchybień, a nie być "formą przeciwdziałania normalnej kadencji".

Wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej stwierdziła, że obecnie ma inne priorytety, niż zajmowanie się referendum w sprawie jej odwołania. Wśród nich wymieniła wdrożoną w poniedziałek ustawę śmieciową i bezpieczeństwo mieszkańców miasta w wakacje.

Odparła także zarzuty, jakoby zwiększyła swoją aktywność społeczną w czasie prowadzonej przez część mieszkańców kampanii przeciw jej osobie. Stwierdziła, że zawsze spotykała się i rozmawiała z przedstawicielami różnych dzielnic - albo osobiście, albo poprzez oddelegowanego przedstawiciela.