W sporze o pakiet energetyczno - klimatyczny rację ma Donald Tusk - uważa Leszek Miller. W ten sposób szef SLD komentuje wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który podczas konwencji PiS powiedział, że Tusk zadał straszliwy cios gospodarce, zgadzając się na pakiet klimatyczny.

Miller przypomina, że pierwsze podpisy w imieniu Polski zostały złożone w 2007 roku na szczycie Unii Europejskiej, kiedy prezydentem był Lech Kaczyński, a premierem Jarosław Kaczyński. Miller przypomniał, że Donald Tusk podpisał pakt w grudniu 2008 roku „jakby na zasadzie rozporządzeń wykonawczych, ale zasadnicze decyzje zapadły za braci Kaczyńskich” - mówił Miller.

Zdaniem lidera SLD, ówczesny prezydent nie musiał podpisywać niekorzystnego dla Polski pakietu. „Można było tego nie podpisywać. Można było się nie zgadzać. Wtedy obowiązywała zasada jednomyślności i Polska mogła powalczyć. Ale prezydent Kaczyński w znanym wywiadzie powiedział, że zdawał sobie sprawę z ryzyka, ale chciał zrobić jakiś gest pod adresem Angeli Merkel, no to uczynił” - powiedział Miller.

Pakiet klimatyczny zobowiązuje kraje unijne do osiągnięcia w 2020 roku tzw. "celu 3x20" - czyli redukcji o 20 proc. emisji CO2, zwiększenie o 20 proc. efektywności energetycznej i 20 proc. udziału energii uzyskanej z odnawialnych źródeł w całej produkcji energii. Specjaliści uważają, że jest on niekorzystny dla polskiej gospodarki opartej głównie na węglu.