Polska firma LPP przyznała, że w zawalonym budynku w Bangladeszu, gdzie zginęło ponad 1100 osób pracowników znajdujących się tam fabryk odzieżowych, miano produkować odzież dla marki Cropp. "Współpraca z producentami odbywa się poprzez agentów lokujących produkcję w różnych fabrykach. Z powodu obaw o bezpieczeństwo pracowników, LPP nie wysyła swoich kupców do tego kraju." - napisał zarząd LPP w oświadczeniu.

LPP w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej zaznacza, że ponieważ firma, która jest właścicielem takich marek jak Reserved, Cropp czy House, "nie posiada własnych mocy produkcyjnych", odzież zleca producentom, głównie azjatyckim.

"Współpraca z producentami odbywa się poprzez agentów lokujących produkcję w różnych fabrykach. Jeden ze współpracujących z LPP agentów ulokował w tym roku produkcję części odzieży marki Cropp w fabryce, której siedziba mieściła się w budynku Rana Plaza. (...) Odnalezione na miejscu katastrofy przywieszki Cropp, których fotografie znalazły się w mediach, prawdopodobnie były przygotowane dla mającej nastąpić w maju produkcji kolejnej partii towaru." - napisała w oświadczeniu LPP.

Spółka przyznała też, że "kontrola warunków funkcjonowania fabryk w Bangladeszu jest bardzo trudna", bowiem od kilku miesięcy trwają tam zamieszki, więc w obawie o bezpieczeństwo "LPP nie wysyła swoich kupców do tego kraju".

LPP zadeklarowało również, że rozważa przystąpienie do porozumienia największych odzieżowych firm(m. in. H&M), którego celem jest poprawienie warunków pracy oraz zwiększenie ochrony przeciwpożarowej i bezpieczeństwa budynków w Bangladeszu. "Pomimo tego, że firmy te są wielokrotnie większe od LPP, badamy możliwość przystąpienia do tego porozumienia, które mamy nadzieje da szanse na unikanie tragedii podobnych do tej, która miała miejsce w budynku Rana Plaza." - czytamy w oświadczeniu LPP.

Metki polskiej marki Cropp sfotografował w ruinach budynku Rana Plaza na przedmieściach Dhaki czeski fotograf i podróżnik Zbynĕk Hrbata, kiedy na początku maja odwiedził Bangladesz. "Akcja ratunkowa dobiegła właśnie końca i pozwolono mi wejść na gruzowisko. Metki leżały na wierzchu, w stercie gruzu przerzuconego przez ratowników" – powiedział Hrbata "Newsweekowi".

Budynek Rana Plaza na przedmieściach Dhaki zawalił się 24 kwietnia, zabijając ponad tysiąc stu pracowników mieszczących się w nim fabryk odzieżowych.

Wiadomo już, że budynek został postawiony niezgodnie z prawem budowlanym. Miał osiem pięter, choć architekt przewidywał maksymalnie pięć. Właściciel kompleksu został aresztowany, a rząd zapowiedział zaostrzenie przepisów budowlanych.