Jarosław Gowin nie rozważa wystąpienia z Platformy Obywatelskiej. Były minister sprawiedliwości podkreśla, że jego celem jest debata programowa, która spowoduje powrót do korzeni. Polityk z Krakowa ma poparcie innych konserwatywnych posłów PO, w tym Johna Godsona.

Podczas konferencji prasowej Jarosław Gowin zapewnił, że jego głównym celem nie jest przywództwo w partii. Bardziej zależy mu na zmianie oblicza ideowego Platformy. Gowin podkreśla, że realistycznie ocenia swoje szanse w walce o fotel przewodniczącego. Dlatego zależy mu bardziej na tym, by partia wróciła do zasad, które przyświecały twórcom partii, takim jak wolny rynek, przedsiębiorczość czy ochrona podstawowych wartości, takich jak rodzina.

Poseł John Godson zarzucił swoim kolegom "arogancję i pławienie się w luksusach władzy". Poparł postulaty odnowy zgłoszone przez Jarosława Gowina. "Platforma staje się arogancka, a politycy zapominają, że zostali powołani do służby" - mówił Godson. "Czas zacząć służyć, czas powrócić do naszych korzeni" - podsumował swoje wystąpienie.

Pytany o start w wyborach na szefa PO, Jarosław Gowin nie zadeklarował, że na pewno wystartuje. Jak powiedział, taka deklaracja padnie, gdy będą znane zasady wyboru nowego kierownictwa partii. Zdaniem Gowina, przyspieszenie wyborów w Platformie stawia w korzystnej sytuacji obecnego przewodniczącego. Jeszcze kilka dni temu spodziewano się, że wybory odbędą się na początku 2014 roku. Zmieniono reguły gry w trakcie kampanii, dlatego nikt nie zadeklaruje swojego startu dopóki nie będzie stuprocentowej pewności co do zasad - podkreśla Gowin.

Wczoraj media poinformowały o liście Jarosława Gowina do członków PO, w którym krytykuje rząd i obecne władze partii. Donald Tusk traktuje list Jarosława Gowina jako zapowiedź startu w tych wyborach. Liczy jednak na to, że były minister otwarcie poinformuje członków partii o swoich zamiarach. "To będą wybory powszechne, więc wszyscy członkowie PO powinni mieć jasność co do zasad rywalizacji i konsekwencji swojego wyboru" - podkreślił premier. Sama treść listu Gowina, zdaniem Donalda Tuska jest niefortunna. Ocenę premier pozostawia politykom PO, choć kąśliwie zauważył, że "Jarosław Gowin ubiega się raczej o przywództwo w innej partii niż PO".

Wśród polityków PO nie brakuje głosów krytykujących Gowina. Andrzej Biernat uważa, że były minister sprawiedliwości powinien zostać ukarany. List jest działaniem na szkodę partii. "Gowin zachowuje się jak obrażone dziecko, albo szaleniec, który uważa się za wielkiego polityka" - uważa szef łódzkiej PO. Jego zdaniem premier zrezygnuje jednak z karania Gowina.

Jerzy Wenderlich z SLD uważa, że list Jarosława Gowina jest dla niego krokiem ku Prawu i Sprawiedliwości. Wicemarszałek Sejmu mówi, że po tym co napisał krakowski polityk Platformy Obywatelskiej, nie znajdzie on poparcia wśród członków swojej partii. Dlatego Jarosław Gowin raczej nie walczy o kierownictwo w PO, ale próbuje przedstawić się jako opozycja wobec Donalda Tuska. "Dzięki temu będzie w stanie wywalczyć lepszą pozycję przed transferem do PiS-u" - uważa polityk SLD.

Były wicepremier Waldemar Pawlak powiedział IAR, że list, który wystosował Jarosław Gowin, nie jest najlepszą formą wewnętrznej komunikacji. Debaty wewnątrz ugrupowania nie prowadzi się poprzez media - mówi były wicepremier.

Była minister pracy Jolanta Fedak porównuje sytuację z Jarosławem Gowinem w PO do tej, która miała miejsce w PSL-u. Janusz Piechociński zwrócił się do polityków PSL i wygrał. Zdaniem Fedak, więcej pretendentów do rządzenia partią zgłasza się, gdy partia jest przy władzy. Dostrzega więc w przypadku PO i PSL duże podobieństwo