Francuskie Zgromadzenie Narodowe zgodnie z oczekiwaniami ostatecznie przyjęło ustawę zezwalającą osobom tej samej płci na zawieranie małżeństw. Nie wyciszyło to jednak fali protestów.

W czasie głosowania w Pałacu Burbonów, gdzie siedzibę ma Zgromadzenie Narodowe, niespodzianek nie było. Za nowym prawem opowiedziało się 331 deputowanych, 225 było przeciw. Do ostatniej chwili trwała burzliwa dyskusja.

Opozycja zarzucała prezydentowi Hollande'owi, że nie liczy się tłumami protestujących. Ci bowiem w prawie widzą nie symbol postępu i demokratyzacji społeczeństwa, lecz zagrożenie dla jego wartości. Przeciwnicy ustawy ponownie wyszli na ulice Paryża i innych miast. Opozycja nie zamierza złożyć broni.

Deputowany UMP Guillaume Peltier zapowiedział, że jego ugrupowanie będzie chciało doprowadzić w 2017 roku do rozpisania referendum w sprawie unieważnienia tej ustawy.

"Nie wolno nam być odważnymi, gdy jesteśmy w opozycji, a przymykać na wszystko oczy, gdy znajdziemy się u władzy" - dodał Guillaume Peltier.

Jednak nawet na prawicy niewielu wierzy, że to się uda zrobić. Istnieją plany zaskarżenia ustawy do Trybunału Konstytucyjnego.