Fala krytyki spadła na Monikę Olejnik, która na swoim profilu Facebooku napisał "Dwa wybuchy - w Bostonie, a nie w Smoleńsku". Kiedy dziennikarka publikowała swój wpis - koło godziny 22:30 - wiadomo już było, że dwie osoby zginęły w wyniku wybuchów podczas bostońskiego maratonu.

Internauci nie pozostawili na Olejnik suchej nitki. "Są ofiary śmiertelne a Pani robi sobie jaja..." - komentował na Facebooku Bartek Olczyk. "Pani wpis jest głupi jak komentarz na Onecie... Jest Pani zenujaca." - dodawał Jakub Szymczuk. Były też takie komentarze: "Botoks nie wypelnia deficytow empatii, moze na szczescie..." czy "Nie wiem czy Pani w ogóle ma jeszcze rozum i zna podstawy etyki dziennikarskiej? Bo chyba nie bardzo."

Większość komentarzy - a było ich ponad 400 - nie nadaję się zresztą do zacytowania, były bowiem bardzo obraźliwe.

Co na to Monika Olejnik? Dziennikarka próbowała uspokoić internautów i po godzinie napisała na swoim profilu: "Ponieważ bardzo ostro krytykujecie mój wcześniejszy wpis, wyjaśniam: tuż po "Kropce" z Adamem Hofmanem, który mówił o wybuchach i zamachu, dowiedziałam się o prawdziwym zamachu - w Bostonie. Pomyślałam wtedy, że część naszych polityków ośmiesza prawdziwe zagrożenie. To co wydarzyło się w USA, jest straszne."

Tłumaczenia dziennikarki jednak nie pomogły - pod tym wpisem pojawiły się kolejne krytyczne komentarze. "Co ma piernik do wiatraka, nawet przeprosic nie umiesz saharo intelektualna" - napisał jeden z internautów.

Najnowszy bilans zamachu bombowego podczas maratonu w Bostonie w Stanach Zjednoczonych to 3 osoby zabite - w tym ośmioletnie dziecko - i ponad 140 rannych.