Z tego, co mi wiadomo, grupa księży z diecezji gdańskiej w odpowiedzi na oświadczenie abp. Głódzia wybiera się do nuncjusza na rozmowę w sprawie metropolity – mówi ks. prof. Adam Świeżyński z warszawskiego UKSW, do 2009 r. prorektor seminarium duchownego w Gdańsku-Oliwie działającego przy kurii diecezji gdańskiej, zwolniony przez arcybiskupa z wszystkich funkcji, które sprawował w gdańskich uczelniach.

"Nie rzucę kamieniem, bo wiem, co o tym powiedział nasz Pan Jezus Chrystus. Przebaczam i proszę o to samo, jeśli ktoś uważa, że moim postępowaniem go skrzywdziłem!” – oświadczył abp Sławoj Leszek Głódź po tekście „Cesarz Trójmiasta”. Być może spodziewał się, że wygłoszone w Wielki Czwartek – dzień w tradycji katolickiej poświęcony kapłaństwu – słowa załatwią sprawę. Jednak wciąż nie milkną echa naszej publikacji i wciąż przybywa świadków karygodnego zachowania biskupa i bulwersujących faktów z historii jego kościelnej kariery.

Kiedy 15 marca rozmawiałam z abp. Głódziem, pytałam go o kapelana, który odszedł z arcybiskupiej rezydencji i zarzucał swojemu przełożonemu, że się nad nim psychicznie znęcał, abp Głódź stwierdził, że nic mu na ten temat nie wiadomo. Nie powiedział prawdy. Dowód? Kiedy ks. Piotr postanowił odejść z rezydencji abp. Głódzia, zaopiekowali się nim państwo Anna i Mieczysław Rogowie, ludzie, którzy mówią o sobie, że są przybranymi duchowymi rodzicami ks. Piotra. "Nie chcę się skupiać na arcybiskupie, ale na ks. Piotrze, bo on dotychczas nie zabrał głosu, a wiele osób sądzi, że to on udzielił pani wywiadu" – mówi Anna Róg i dodaje: „Potrzebuję pomocy” – powiedział, a ja wiedziałam, że waleriana tu nie wystarczy, więc wezwaliśmy lekarza, a ten wydał kategoryczną dyspozycję, by co najmniej przez dwa tygodnie Piotr był odcięty od środowiska, w którym pracuje.

A my dodajemy: czyli od rezydencji arcybiskupa. Od usługiwania metropolicie. Potem w kurii zorganizowano komisję, tzw. rozmowę kanoniczną. Dokładnie dzień po dniu, godzina po godzinie ks. Piotr zreferował, co się działo w rezydencji. Naprzeciwko niego siedział ksiądz arcybiskup. "On jako jedyny miał odwagę powiedzieć arcybiskupowi prosto w oczy, jak ten arcybiskup się zachowywał. Wiem, że nie analizował, nie mówił, co myśli o tych zachowaniach, przedstawiał tylko suche fakty.
Wszystko zostało zapisane w sprawozdaniu z tego spotkania. Jest w kurii" - mówi ks. Świeżyński.

Jak wynika z naszych ustaleń, abp Głódź wykazał się daleko idącym „miłosierdziem”, bo na koniec uścisnął dłoń ks. Piotrowi i rzekł: "Nie będę świnią, nie będę cię niszczył". I jak na razie obietnicy dotrzymał, bo ksiądz Piotr od lutego zeszłego roku jest wikarym w jednej z gdańskich parafii. I pewnie jeszcze przez osiem lat będzie podwładnym abp. Głódzia. "Nikt wcześniej go z tej funkcji nie zdejmie" – mówi jeden z urzędników miejskich w Gdańsku.