W Polsce trwa boom na blogi - powstaje ich coraz więcej, a już istniejące stają się coraz bardziej profesjonalne. Co często oznacza, że ich autorzy zarabiają na nich niemałe pieniądze. Najlepsi nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie, tak jak Kasia Tusk, współautorka bloga make Life Easier.

W Polsce istnieje dziś około 3 mln blogów, jednak prawdopodobnie ponad 90 procent z nich są to blogi martwe - takie, których pojawił się jeden wpis. Aktywnych jest więc około 100 tys. blogów, w większości mających formę autorskich notek, pisanych z pasji czy potrzeby podzielenia się z innymi internautami swoimi przemyśleniami.

Tylko około 600 blogów - jak zauważa Jacek Gadzinowski, ekspert komunikacji internetowej, autor bloga gadzinowski.pl - może być polem działań marketingowych, a z 200 - 300 ich twórcy są w stanie się utrzymać, to znaczy zarobić na nich średnią krajową (3,5 tys. zł miesięcznie).

Często zarabiają nawet więcej, ale oficjalnie nie chcą mówić o swoich zarobkach. W Polsce przyznawanie się bowiem, że na blogu (lub działalności z nim związanej) można w ogóle zarabiać, uchodzi za coś nieetycznego. Blogerzy obawiają się głównie, że taka deklaracja obniży ich wiarygodność jako niezależnego eksperta - a za takiego większość internautów uważa blogera.

Kiedy niedawno Onet.pl opublikował więc szacunkowe zarobki polskich blogerów - sięgające 180 tys. w skali roku - w sieci rozpętała się burza. Grzegorz Marczak z Antyweb.pl, który według portalu z bloga ma 50 - 70 tys. zł rocznie, napisał o swoich zarobkach na swoim profilu facebookowym: "Po mojej analizie i wywiadach środowiskowych wyszło mi że 100k miesięcznie ale nie wiem czy do końca to prawda bo jeszcze nie sprawdzałem co powie sąsiad z naprzeciwka."

Jednak kolejne wyliczenie, opracowane przez portal Pej.cz wykazało, że blogerzy wyciągają z blogów jeszcze więcej - Marczak ma podobno zarabiać nie 70, ale 700 tys. zł rocznie.

Wyliczenia Kominka

Czy podane kwoty zarobków blogerów są rzeczywiste? Eksperci - w tym cytowany już Gadzinowski - zaznaczają, że dokładne dochody blogerów poznalibyśmy, tylko analizując ich PIT-y.

Przyznają też, że stawki za podobne kampanie reklamowe kształtują się różnie w zależności od blogera, jego pozycji i często zdolności negocjacyjnych. Podobno za umieszczenie podlinkowanego słowa w jednym poście reklamodawcy proponują minimum 100 zł.

Jeden z najsławniejszych polskich blogerów, Kominek, pokusił się o podanie konkretnych stawek, jakie blogerzy mogą otrzymać za współpracę za reklamodawcami. Cena za pojedynczą usługę zaczyna się średnio od 2 tys. zł. Jeżeli jest to więcej niż jedna publikacja - rośnie do 5 - 7 tys., a przy 4 - 5 tekstach może przekroczyć pułap 10 tys. zł.

Kominek na swoim blogu napisał także o trzecim pułapie - chodzi o "kampanie albo mocno angażujące albo mocno eksploatujące wizerunek blogera i teoretycznie stawki zaczynają się w nich od 10 tys. ale to jest bardzo, bardzo umowna kwota, bo równie dobrze bloger (a zazwyczaj blogerka) może życzyć sobie i kilkadziesiąt tysięcy. (...) Na dziś kojarzę 3 firmy, które w ostatnich 2 tygodniach tylko na wynagrodzenie dla blogerów i tylko na pojedynczą akcję przeznaczyły ponad 50 tys. Znam troje blogerów (związanych z modą i lifestylem), którzy w tym roku za angażującą kampanię wzięli ponad 30 tys.".

Są wreszcie blogerzy (według Kominka w Polsce około 7.), którzy rocznie zarabiają ponad 100 tys. zł.

Ile zarabia Kasia Tusk

Wyliczenia Kominka tylko częściowo pokrywają się z danymi opublikowanymi przez Onet.pl i Pej.cz czy tymi podawanymi przez Gadzinowskiego. Onet.pl swoje wyliczenia oparł na cennikach reklam, ruchu na stronach i własnych szacunkach. Serwis Pej.cz zweryfikował w środowisku te kwoty i… okazało się, że blogerzy zarabiają więcej.

Najniższy pułap wśród najlepiej zarabiających osiągają autorzy blogów specjalistycznych - z bloga mają oni średnio od 50 do 150 tys. zł rocznie. Dla przykładu Natalia Hatalska, zdecydowana liderka w Polsce, jeżeli chodzi o blogi specjalistyczne, zarabia według Onetu.pl od 50 do 70 tys. zł, a według Pej.cz nawet 120 tys. zł. Blog Hatalskiej, podejmujący tematykę z zakresu mediów i reklamy, przyjął formę nowoczesnego portalu, na którym publikowane są raporty, sprawozdania czy statystyki. Hatalska, jako jedna z niewielu blogerek, podała też oficjalnie na swojej stronie cennik dla reklamodawców.

Jeszcze większe zyski mogą ze swoich blogów wygenerować autorki blogów modowych ("szafiarki") - od 100 do 500 tys. zł. Jednym z najpopularniejszych blogów tego typu jest na pewno projekt Julietty "Maffashion" Kuczyńskiej. Z obliczeń Onetu.pl wynika, że rocznie zarabia ona "zaledwie" 60 tys. zł, ale Pej.cz twierdzi, że jej dochody sięgają 150 tys. zł z bloga, do czego trzeba dodać około 20 tys. z tytułu zysków stworzonej przez Juliettę marki odzieżowej StaffbyMaff.

Blogerzy prowadzący niezwykle popularne blogi kulinarne - jak na przykład Kotlet.tv - mogą z kolei zarobić rocznie do 250 tys. zł.

Jednak największe pieniądze można zarobić na blogach lifestyle'owych i technologicznych - w skali roku nawet powyżej 500 tys. zł. Ten pułap w Polsce osiągnęła podobno Kasia Tusk, która ze swojego bloga Make Life Easier uzyskała - według Pej.cz - 400 tys. zł przychodu za 2012 rok, z perspektywą na 650 tys. zł w 2013 roku.

Zyski nie tylko z bloga

Liczby mogą szokować, należy jednak wziąć pod uwagę, że profesjonalne blogowanie to praca jak każda inna, na którą trzeba poświęcić często dużo czasu. Blogerzy, którzy osiągają wysoki poziom dochodów z bloga, często rezygnują z etatowej pracy i poświęcają się robieniu tylko tego. Tak zrobili Paulina i Michał Stępień - rzucili pracę w korporacjach, kiedy ich projekt Kotlet.tv zaczął być w czołówce najpopularniejszych polskich blogów. W ciągu ostatnich trzech lat Stępniowie zamieścili na YouTube i wkleili na swoim blogu ponad 2 tys. kilkuminutowych filmików pokazujących przygotowywanie różnych potraw. Na początku roku ruszyli na YouTube z kolejnym kanałem - Domowa.tv, poświęconym tematom lifestyle’owym.

Blogerzy przez lata budują renomę swojej marki, którą mogą korzystnie sprzedać w działalności niezwiązanej bezpośrednio z prowadzeniem bloga. Duża część dochodów z bloga pochodzi z klasycznych reklam odsłonowych czy linków odsyłających na stronę klienta. Jednak sami blogerzy przyznają, że więcej niż na samym serwisie można zarobić na usługach specjalistycznych, czyli na wykładach, szkoleniach, opracowywaniu strategii dla firm czy też poradach trenerskich (trening mentalny, sprzedażowy, fitness).

Jeżeli nazwisko blogera jest wystarczająco znane, może się on pokusić o wypromowanie produktu pod własną marką. Może być to na przykład książka kucharska w przypadku blogu kulinarnego - swój debiut papierowy ma już za sobą Eliza Mórawska z niesamowicie popularnego White Plate. Z kolei "szafiarka" Julietta Kuczyńska, razem z koleżanką, pod marką StaffbyMaff projektuje własne ubrania i już ma z tego całkiem niezły zysk. Jej nazwisko jest już na tyle znane, że "Maffashion" wzięła właśnie udział w kampanii reklamowej Bershki.

Do zysków, jakie blogerzy mają ze swojej działalności, doliczyć trzeba także prezenty, jakie otrzymują od firm czy wreszcie "poza majątkowe" korzyści wynikające z prowadzenia serwisu, jak warsztaty fundowane przez zaprzyjaźnione firmy, łatwiejszy dostęp do najnowszych kosmetyków, ubrań z nowych kolekcji czy możliwość testowania nowinek elektronicznych przed oficjalną premierą. Dla blogerów często są to rzeczy cenniejsze niż konkretne sumy wpłacane na konto.

Blogi lepsze do reklamy niż tradycyjne media

Firmy doceniły już chyba siłę oddziaływania blogów, które często docierają do większej liczby osób niż papierowe gazety. I są o wiele bardziej opiniotwórcze, co przekłada się na konkretne wyniki sprzedaży. Często produkt polecany przez blogera momentalnie wyprzedaje się ze sklepu internetowego, do którego kieruje serwis.

A ponieważ polscy blogerzy są coraz bardziej świadomi swojej siły i potencjału, liczba autorów, którzy przekroczą pułap 10 tys. zł dochodu rocznie będzie stale rosnąć.