Sprawa finansowania partii znowu dzieli polityków. Powodem propozycja Solidarnej Polski, które chce zawiesić finansowanie partii politycznych z budżetu do końca 2015 roku. Argument: w dobie kryzysu gospodarczego politycy powinni być solidarni ze społeczeństwem.

Do tej pory to Platforma Obywatelska zabiegała o zmianę sposobu finansowania partii politycznych. Udało się jej przeforsować obcięcie o połowę subwencji budżetowych. W konsekwencji partie dostają mniej pieniędzy od stycznia 2011 roku. Przypomina o tym posłanka PO Ligia Krajewska. Ma też wątpliwości, czy pomysł Solidarnej Polski - poza jej ugrupowaniem - znajdzie zwolenników.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak ocenia, że Zbigniew Ziobro dołączył do obozu władzy pomysłem zawieszenia finansowania partii z budżetu. Polityk nazywa to atakiem na opozycję, która to nie będzie mogła przygotować skutecznej kampanii wyborczej, w przeciwieństwie do rządu. Błaszczak zwraca też uwagę, że Zbigniew Ziobro zaprzeczył dotychczasowej karierze - człowieka walczącego z korupcją. Przypomnę, że to on, kiedy byl jeszcze w PiS-ie mówił, że alternatywą dla finansowania partii z budżetu jest korupcja - mówi Błaszczak.

Pomysłu Solidarnej Polski nie poprze SLD. Szef partii Leszek Miller przekonuje, że budżetowe subwencje dla partii uniemożliwiają nadużycia i finansowanie z niewiadomych źródeł.

Solidarna Polska ma coś więcej do zaproponowania oprócz aresztów wydobywczych - ocenia pomysł Artur Dębski z Ruchu Palikota. Polityk przypomina, że jego ugrupowanie bez powodzenia chciało zmienić zasady finansowania partii politycznych. Subwencje miała zastąpić możliwość odpisywania 1% od podatku na ich rzecz.
Zgodnie z ustawą o finansowaniu partii politycznych, subwencje dostają te partie, które w wyborach uzyskały 3% głosów w skali całego kraju.