Kompromis PO-PiS, trzeci rząd Donalda Tuska i konflikt z Gowinem - to niektóre z tematów rozmowy, którą Aleksander Smolar przeprowadził z reporterem RMF FM.

"Tusk popełnił błąd deklarując kiedyś, że w 2015 roku nie będzie ponownie kandydował na szefa PO. To sprawiło, że chłopcy w partii, Gowin czy Schetyna, zaczęli myśleć o władzy. Teraz, decydując się na kandydowanie, Tusk próbuje ten błąd naprawić i ewidentnie szykuje się do bycia premierem po raz trzeci" - powiedział w rozmowie z RMF FM Aleksander Smolar.

"Donald Tusk poddawany jest ogromnej presji od bardzo wielu lat - i na dodatek jest samotny, do czego sam się przyczynił. Powykańczał różnych kolegów, którzy mogliby stanowić ważny autorytet. W rządzie chociażby był Schetyna, który był dobrym ministrem, ale którego Tusk wyeliminował. Już nie wspominam innych przywódców Platformy, których premier wyeliminował. Ale faktem jest, że Donald Tusk jest poddawany straszliwej presji. Czy będzie w stanie wytrzymać następną kadencję i czy zostanie na nią wybrany - tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. To jest tajemnica psychologii indywidualnej" - dodał Smolar i wyjaśnił, że jego zdaniem Tusk, jest jedynym wchodzącym w grę liderem PO.

"Nie ma żadnej alternatywy, nie ma nikogo. Jedyne nazwisko, które się wspomina, to jest Grzegorz Schetyna, ale on został zupełnie zmarginalizowany i nie ma tych charyzmatycznych cech przywództwa Donalda Tuska - chociaż na pewno jest lepszym organizatorem. Z drugiej strony jest Gowin, którego moim zdaniem premier załatwi dość szybko - nie zapominając o upokorzeniu, którego doznał przy sprawie związków partnerskich. Jeszcze nie wiemy jak, ale wie pan, Francuzi mają takie powiedzenie - zemsta jest to danie, które się je na zimno. Zobaczymy, jak na zimno będzie konsumowany minister Gowin".

Publicysta odniósł się do ostatnich doniesień o propozycji kompromisu w sprawie wprowadzenia euro, z którym Platforma wyszła do PiS-u. "To, że Platforma chce osiągnąć takie porozumienie, jest zrozumiałe. Interesujący element jest tu taki, że Platforma jest gotowa pójść drogą referendum - co było postulatem PiS - a nie w wyniku decyzji konstytucyjnej większości w Sejmie. To i tak parę lat potrwa, wiele rzeczy może się zmienić. Miejmy nadzieję, że zmieni się też na lepsze w Unii Europejskiej" - stwierdził.