Byli przez 7 godzin kilometr pod ziemią, niemal w absolutnych ciemnościach w korytarzu zasypanym tysiącami ton skał. 19-tu górników kopalni Rudna Główna koło Polkowic niemal bez szwanku wyjechało na powierzchnię. Tylko jeden z nich trafił do szpitala. To była najtrudniejsza akcja ratownicza ostatnich lat w Zagłębiu Miedziowym.

Wczoraj po godzinie 22 na terenie kopalni doszło do silnego wstrząsu. Był odczuwalny także na powierzchni. Europejskie Centrum Sejsmologiczne szacuje, że mógł mieć siłę nawet 5 stopni w skali Richtera. W jego wyniku zawaliło się wyrobisko na długości ponad pół kilometra. W jego pobliżu było ponad 40 górników, 19 z nich zostało uwięzionych za tysiącami ton skał, kilku zostało rannych ale wydostało się z zagrożonego terenu zaraz po wstrząsie.

W wielogodzinnej akcji wzięło udział kilkudziesięciu górników - ratowników. Pierwsi ratownicy byli już w pobliżu zwałowiska 10 minut po zdarzeniu. Po dwóch godzinach zapadła decyzja, by próbować dokopać się do uwięzionych górników od strony sąsiedniej kopalni. Minister skarbu Mikołaj Budzanowski który przyjechał na miejsce zdarzenia, wskazywał po zakończonej sukcesem akcji, że sytuacja była bardzo poważna, ale działania ratownicze przebiegały wzorowo.

Prezes KGHM Herbert Wirth wskazywał, że gdyby nie kilka dodatkowych czynników, to wypadek mógł się skończyć tragicznie. Górnicy schronili się na przodku, do którego napływało powietrze, a ich ratowaniem zajmowali się jedni z najlepszych specjalistów na świecie.