Darczyńcy fundacji "Maciuś" nie wiedzą, że ich milionowe datki trafiają do szwajcarskiej spółki. Kulisy sprawy ujawnia "Rzeczpospolita".

W ciągu 3 lat od 2009 roku włącznie, organizacja zbierająca pieniądze na dożywianie dzieci, przelała za granicę ponad 12 milionów złotych - czytamy w gazecie. To ponad 90 procent przychodów fundacji. W latach 2009-2010 na dożywianie dzieci przekazano jedynie 561 tysięcy złotych.

"Rzeczpospolita" ustaliła, że milionowe przychody fundacji są przeznaczane na "koszty działalności operacyjnej". To głównie zlecenie obsługi wysyłkowej listów z prośbą o pomoc dzieciom. Wykonywała je prywatna spółka SAZ Dialog Europe AG z siedzibą w Szwajcarii.

Prezes "Maciusia", Grzegorz Janiak tłumaczy, że fundacja korzystała z usług tej spółki, "tak jak z usług Poczty Polskiej, ponieważ samodzielnie nie ma możliwości logistycznych przeprowadzenia takiej kampanii".

W 2011 roku szwajcarska spółka wysłała ponad 720 tysięcy takich listów. Tyle, że koszt takiej przesyłki to tylko 2 do 3 złotych. Fundacja "Maciuś" ma 65 tysięcy stałych darczyńców - pisze "Rzeczpospolita".

Jednak organizacja od 3 lat nie ma zgody ministra spraw wewnętrznych na prowadzenie ogólnopolskiej zbiórki pieniężnej. Powodem jest brak prawidłowych sprawozdań i rozliczenia zbiórek publicznych z 2007 i 2008 roku - czytamy w gazecie.