Ekspertyza przeprowadzona przez rosyjskich biegłych nie wykazała na fragmentach samolotu Tu-154M śladów wybuchu. Poinformował o tym rzecznik Komitetu Śledczego Władimir Markin.

Na wraku Tupolewa nie stwierdzono śladów wybuchu. Poinformował o tym rzecznik Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Władimir Markin. Markin opublikował oficjalny komunikat, z którego wynika, że polscy i rosyjscy śledczy zakończyli wspólną ekspertyzę 300 próbek pobranych na miejscu katastrofyTu-154M.

Ekspertyzę szczątków Tupolewa przeprowadzili wspólnie rosyjscy i polscy eksperci. Z ich ustaleń wynika, że na wraku nie odnaleziono śladów eksplozji.

Dodatkowo na wniosek strony polskiej zbadano fragment pnia brzozy, w którą uderzył polski samolot. Pobrano również dodatkowe próbki materiału porównawczego na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku.

Przebywający w Moskwie prokurator wojskowy ppłk. Karol Kopczyk już wcześniej wyjaśniał, że materiał porównawczy pozwoli ustalić, czy rzeczywiście Tu-154M uderzył w to konkretne drzewo. Polscy biegli już w piątek wracają do kraju. Nie wiadomo, kiedy będą znane oficjalne wyniki ich badań.

Trotyl pojawił się w październiku 2012 r

W październiku ubiegłego roku w "Rzeczpospolitej" ukazał się artykuł informujący, że polscy prokuratorzy i biegli, którzy w Smoleńsku badali wrak samolotu, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych. To miałoby świadczyć o tym, że na pokładzie samolotu doszło do wybuchu.

Po tym artykule Duma Państwowa Rosji zażądała przeprosin od gazety i poprosiła komitet śledczy o wyjaśnienie sprawy.

Informacje o trotylu zdementowała Naczelna Prokuratura Wojskowa. "Biegli powołani przez prokuraturę wojskową nie stwierdzili na wraku tupolewa trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego" - zapewnił pułkownik Ireneusz Szeląg z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Tymczasem Antoni Macierewicz lansujący bardzo długo tezę o wybuchu na pokładzie Tupolewa rewiduje poglądy. Według jego najnowszej teorii , Tu-154 spadł w Smoleńsku przez awarię silników.