Obrońca byłej ukraińskiej premier Julii Tymoszenko - Serhij Własenko został pozbawiony mandatu deputowanego. Decyzję, przed którą ostrzegały Unia Europejska i Stany Zjednoczone, podjął Wyższy Sąd Administracyjny na wniosek przewodniczącego Rady Najwyższej.

Zgodnie z ukraińskim prawem, deputowany Rady Najwyższej powinien zajmować się tylko pracą w parlamencie. Serhij Własenko starał się udowodnić, że nie jest adwokatem Julii Tymoszenko, lecz jedynie jej obrońcą, co jest zgodne z prawem. Sąd nie zgodził się z takim tłumaczeniem i pozbawił prawnika mandatu.

Oznacza to, że Serhij Własenko stracił immunitet. Adwokat twierdzi, że może zostać aresztowany, ponieważ prokuratura wznowiła kilka spraw związanych z rozwodem z Natalią Okuńską. Serhij Własenko twierdzi, że nie ma żadnych zobowiązań wobec byłej żony. Ta jednak oskarża go między innymi o pobicie, a w takim przypadku podejrzany może być od razu aresztowany.

Niewykluczone, że Serhij Własenko wyjedzie z Ukrainy.

Unia Europejska i Stany Zjednoczone już wcześniej wyraziły zaniepokojenie planami pozbawienia mandatu obrońcy Julii Tymoszenko. Dla Brukseli i Waszyngtonu jest to kolejny przykład wybiórczego stosowania prawa i może być przeszkodą w podpisaniu w listopadzie umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą a Unią Europejską.

Mandaty tracą jednak także deputowani rządzącej Partii Regionów, którzy zajmują się nie tylko pracą w Radzie Najwyższej. Według części komentatorów, w ten sposób rządzący chcą pokazać, że prawo nie jest stosowane wybiórczo i jednocześnie pozbyć się deputowanych, którzy i tak nie uczestniczą w posiedzeniach parlamentu.

Po ostatnich protestach opozycji zaostrzono przepisy dotyczący osobistego głosowania. Dotąd jeden deputowany rządzącej większości głosował za kilku swoich nieobecnych kolegów, którzy najczęściej zajmowali się biznesem. Teraz ich miejsce zajmą inne osoby, które są bardziej zainteresowane pracą w parlamencie. Będą też zapewne bardziej posłuszne wobec kierownictwa Partii Regionów.