Władze Wielkiej Brytanii rozważają przeprowadzenie negatywnej kampanii, która ma odradzać obywatelom Bułgarii i Rumunii przyjazd na Wyspy za pracą.

O niecodziennym pomyśle napisał w niedzielę centrolewicowy „The Guardian”. Gazeta sugeruje, że antyreklamy miałyby zawierać stwierdzenia o ciągłych opadach deszczu, niskich płacach i kiepskich branżach, w których imigranci znad Morza Czarnego mogliby liczyć na zatrudnienie. – Chcemy skorygować wrażenie, że chodniki naszych ulic są wykonane ze złota – miał mówić jeden z ministrów.
Wielka Brytania, podobnie jak większość innych państw Europy Zachodniej, w 2014 r. otworzy rynek pracy dla Bułgarów i Rumunów. Z końcem tego roku upływa bowiem okres przejściowy, wprowadzony po przystąpieniu obu państw do Unii. Rząd w Londynie nie dysponuje szacunkami dotyczącymi rozmiarów spodziewanej fali imigracji. Część ekspertów sugeruje, że może to być kilkaset tysięcy osób. Tymczasem premier David Cameron zamierza renegocjować z Brukselą niektóre założenia polityki imigracyjnej. Torysi chcieliby uzyskać opt-out pozwalający na samodzielne decydowanie, przed obywatelami których państw otwierać rynek pracy.