Dymisja Krzysztofa Bondaryka była oczywista - tak uważa były szef Urzędu Ochrony Państwa, generał Gromosław Czempiński. Szef UOP w latach 1993-96 powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że od kilku miesięcy obserwował "dziwne ruchy" obu panów: szefa rządu i szefa ABW.

Czempiński od pół roku spodziewał się "jakiegoś przesilenia" w służbach - szczególnie w ABW. Potwierdziło się to po tym, jak wybuchła afera z Amber Gold i premier publicznie zaczął krytykować tę instytucję oraz zapowiedział zmiany w jej funkcjonowaniu.

Oficjalnie konflikt na linii kancelaria premiera - ABW potwierdził dziś wczesnym popołudniem sam premier. Donald Tusk na specjalnie zwołanej konferencji przyznał, że Krzysztof Bondaryk odszedł, bo nie zgadzał się na zapowiadane już jesienią ubiegłego roku zmiany w Agencji.

Mimo tych wyjaśnień Gromosław Czempiński żałuje, że Bondaryk zrezygnował ze stanowiska. Jego zdaniem był to jeden z lepszych szefów w tej instytucji w ostatnich latach. Do tego najdłużej piastował tę funkcję. Zdaniem Czempińskiego ciągłość stanowiska - mimo zmieniających się ekip rządzących - jest bardzo potrzebna takiej instytucji, jak Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Kancelaria premiera wczoraj poinformowała, że szef rządu przyjął dymisję Bondaryka. Decyzję tę muszą jeszcze zaopiniować sejmowa komisja do sparw służb specjalnych oraz prezydent. Na razie pełniącym obowiązki szefa ABW jest dotychczasowy zastępca Bondaryka, Dariusz Łuczak.