Totalizator Sportowy nie rezygnuje z organizowania wyścigów na stołecznym Służewcu. W 2013 r. konie mają startować przez 52-56 dni, czyli podobnie, jak w 2012 r. Władze spółki myślą o uatrakcyjnieniu imprez i szerszym udostępnieniu terenu gonitw warszawiakom.

Ogółem w kończącym się roku na Służewcu odbyło się 481 gonitw podczas 56 dni startowych. Jak wyjaśnił PAP członek zarządu Totalizatora Sportowego Piotr Kamiński, choć na 2013 r. zaplanowana jest podobna ilość gonitw, będą bardziej znaczące, niż w tym roku. Ponadto konie będą startowały w Sopocie, we Wrocławiu i w Krakowie.

Kamiński zapewnił, że nieprawdą jest, że Totalizator chce się wycofać z organizacji wyścigów. "Długo zastanawialiśmy się czy nie ma lepszego kandydata, by zarządzać i finansować infrastrukturę na Służewcu, ocenialiśmy różne opcje. Prowadząc ten biznes od czterech lat dokładamy dosyć duże pieniądze, ale traktujemy to, jako mecenat. Czujemy się firmą odpowiedzialną także przez obecność na Służewcu" - powiedział Kamiński. Dodał, że jego firma widzi duże możliwości współpracy z całym środowiskiem, związanym z wyścigami konnymi.

Kamiński podkreślił, że choć wyścigi konne są deficytowe, firma może finansować takie imprezy, bo zarabia na innej działalności. Dodał, że wyścigi konne są nie tylko rozrywką dla wielbicieli tych zwierząt, ale przede wszystkim odgrywają zasadniczą rolę w hodowli koni. Na wyścigach bowiem sprawdzana jest wartość koni, jako zwierząt sportowych.

Poinformował, że w 2012 roku do organizacji wyścigów Totalizator dopłacił ok. 16 mln zł, w tym na nagrody dla zwycięzców gonitw przeznaczono 8 mln zł. Wyjaśnił, że wysokość tego dofinansowania wynika m.in. z wysokich kosztów utrzymania zabytkowych obiektów na Służewcu. Wydatki są nieporównywalnie większe w stosunku do przychodów, które pochodzą m.in. z biletów wstępu czy wynajmu boksów dla koni. Dodał, że w 2013 r. pula nagród także wyniesie 8 mln zł.

Kamiński zaznaczył, że Totalizator poszukuje rozwiązania, jak wykorzystać teren Wyścigów Konnych, by nie przynosił on strat. Wyścigi - to miejsce o dużym znaczeniu historycznym, znajdujące się pod nadzorem konserwatora zabytków, co oznacza, że nie mogą tam powstawać dowolne inwestycje. W dodatku nie ma planu zagospodarowania przestrzennego, co utrudnia planowanie - dodał.

Teren wyścigów - to 137 hektarów gruntu położonych blisko centrum miasta. Jest to teren atrakcyjny dla inwestorów, ale ze względu na złożoną sytuację prawną nie jest łatwo przekonać firmy prywatne do zainwestowania. Obiekt jest wydzierżawiony przez spółę na 30 lat, ale niezbywalne prawo własności do niego ma Skarb Państwa.

Według Totalizatora, teren i cała infrastruktura powinna być przede wszystkim wykorzystywana komercyjnie, czyli do wyścigów, treningów, przetrzymywania koni wyścigowych, ale także służyć warszawiakom, jako miejsce rekreacji.

"Chcemy ten teren jak najbardziej otworzyć na Warszawę. Zaplanowane jest wyznaczenie tam wiosną tras do biegania" - powiedział Kamiński.

Poinformował także o innych planach. Należy do nich budowa dużej wielofunkcyjnej hali, która mogłaby służyć, jako miejsce wystaw, targów i innych imprez. Powstałaby ona na gruntach włączonych dopiero po wojnie do terenów Wyścigów Konnych i niepodlegającym nadzorowi konserwatora zbytków - zaznaczył Kamiński.

Dodał, że planowana jest też budowa dwóch luksusowych hoteli, m.in. dla gości, którzy przyjadą na wyścigi czy biorących udział w targach.

Jak tłumaczył, teren wyścigów obejmuje tor główny - będzie on nadal służył gonitwom. Natomiast tor roboczy, na którym obecnie odbywają się treningi może być wydzielony na jazdy rekreacyjne. W tym miejscu może powstać też centrum rekreacyjne z hotelem i spa. Być może zbudowana zostanie także hala do ujeżdżania koni.

Zadaniem Totalizatora jest przygotowanie maksymalnie atrakcyjnych warunków dla ewentualnych przyszłych inwestycji na Służewcu. "Jesteśmy na finalnym etapie poszukiwania doradcy, który znalazłby potencjalnych inwestorów. Oceniamy, że te inwestycje mogłyby się rozpocząć najwcześniej za dwa lata" - zaznaczył Kamiński.