Po trwającym ponad trzy godziny niejawnym posiedzeniu sejmowej speckomisji Paweł Wojtunik zapewnił dziennikarzy, że od kiedy on kieruje Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, ani razu nie doszło do użycia jakiegokolwiek dokumentów dziennikarskich.

"Gazeta Wyborcza" i portal Gazeta.pl opublikowały niedawno w częściach rozmowę z b. funkcjonariuszem CBA na temat funkcjonowania Biura w latach 2006-2009. Mówił on m.in., że w tym czasie CBA w ramach tzw. działalności legalizacyjnej podrabiało legitymacje dziennikarskie PAP, Radia ZET i "GW". Opublikowano też fotografie funkcjonariuszy, w tym Tomasza Kaczmarka, obecnie posła PiS.

Czwartkowe posiedzenie sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych poświęcone było m.in. działalności pełnomocnika ds. kontroli przetwarzania przez CBA danych osobowych. CBA jest jedyną służbą specjalną, w ramach której taki pełnomocnik, częściowo niezależny od szefa służby, działa.

"Mam bardzo rygorystyczny i radykalny stosunek do tajemnicy dziennikarskiej. Mogę zagwarantować i o tym też poinformowałem premiera - ponad wszelką wątpliwość mogę zapewnić, że od kiedy jestem szefem CBA, ani razu nie doszło do użycia jakiegokolwiek dokumentu o takim charakterze" - powiedział po posiedzeniu komisji dziennikarzom Wojtunik.

"Przedstawiłem pełną informację dotyczącą problemów i zagrożeń związanych z ostatnim ujawnieniem informacji niejawnych w publikacjach, które się ukazały w jednym z dzienników, w kontekście bezpieczeństwa również bieżących działań CBA i problemów, jakie to stwarza" - dodał.

Wyjaśnił, że chodzi o publikację zdjęć i wywiad udzielony gazecie przez mężczyznę podającego się jako b. funkcjonariusz CBA. "Treści tam przedstawiane stanowią problem dla bezpieczeństwa działań CBA. Rozmawialiśmy też o kontrowersjach związanych z wykorzystywaniem przez CBA legitymacji dziennikarskich" - powiedział Wojtunik.

Pytany czy złożył lub zamierza złożyć zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie, Wojtunik odparł, że w CBA trwa postępowanie wyjaśniające. "30 listopada i 3 grudnia skierował do prokuratury dwa obszerne materiały uzasadniające takie wszczęcie, jednocześnie sugerujące naszą wiedzę na ten temat. Wiedza ta będzie umożliwiała wskazanie konkretnych źródeł przecieku" - powiedział Wojtunik.

"Wiemy jaka jest to grupa osób. Jesteśmy zdeterminowani, żeby tę kwestię wyjaśnić do końca. Jesteśmy zdeterminowani też, żeby wyjaśnić do końca kwestię poprzednich przecieków" - powiedział szef CBA.

Po około godzinie posiedzenie komisji opuścił jej wiceprzewodniczący Marek Opioła (PiS). Powiedział dziennikarzom, że wnioskował, aby w czwartkowym posiedzeniu uczestniczył b. szef CBA Mariusz Kamiński, ale - jak dodał - większość komisji nie przychyliła się do tego wniosku. "Uważam, że już jest gotowa teza. Chodzi o to, żeby zdyskredytować CBA za czasów rządów Mariusza Kamińskiego" - powiedział Opioła.

Inny członek komisji Stanisław Wziątek (SLD) podkreślił, że wszystkie informacje przedstawione posłom na komisji mają charakter ściśle tajny. "Otrzymaliśmy bardzo szczegółową informację w sprawie wykorzystywania przez CBA legitymacji dziennikarskich. Mogę powiedzieć tylko o swoim wrażeniu. Jest ono takie, że CBA w czasach kiedy rządziło PiS, to Biuro było narzędziem do gry politycznej i wszystkie działania, które zostały obnażone, tylko to potwierdzają" - powiedział Wziątek.