Ulewne deszcze w Anglii i Walii zalały bądź podtopiły w nocy z niedzieli na poniedziałek kilkaset domów, głównie w Devon i Kornwalii. W niektórych miejscach spadło naraz tyle deszczu, ile średnio w trzy tygodnie; zginęły trzy osoby, a jedna zaginęła.

W centrum Exeter zginęła kobieta, gdy przygniotło ją drzewo, jedna osoba utonęła w kanale, a kolejna utonęła w rzece, gdy jej samochód ześlizgnął się z wąskiego mostku.

W Kornwalii podtopienia i ulewy spowodowały ewakuację kilku wsi. Zamknięto kilka dróg, w tym autostradę M5, odwołano niektóre pociągi. Zamknięto sanktuarium czynu zbrojnego (National Arboretum) w pobliżu Alrewas w Staffordshire, ponieważ okoliczne drogi są nieprzejezdne.

Agencja Ochrony Środowiska monitorując sytuację wydała ponad 540 ostrzeżeń przeciwpowodziowych, w większości w południowo-zachodniej Anglii. W poniedziałek po południu silne opady przewidywane są w północno-wschodniej Anglii i płn. Walii.

Południowe wybrzeże Anglii nawiedził silny huragan. Na wyspach Wight i Portland siła wiatru w podmuchach dochodziła do 115 km na godzinę. Nowy front atmosferyczny spodziewany jest od wtorku, a od środy zapowiadane są przymrozki.

W zachodniej Anglii i Walii, gdzie zalanych zostało ponad 800 domów, wielu mieszkańców skarżyło się, że nie ostrzeżono ich przed ryzykiem podtopień. Mieszkańcy Kempsey w Worcestershire twierdzą, że oddany do użytku nakładem 1,5 mln funtów nowy system przeciwpowodziowy nie sprawdził się, powodując największe podtopienia od 2007 r.

Burmistrz najbardziej poszkodowanego Malmesbury w hrabstwie Wiltshire Ray Sanderson ocenia, że po raz ostatni miasteczko dotknęły spustoszenia na tak dużą skalę 70 lat temu. Na niektórych ulicach Malmesbury stoi jeden metr wody. Z mieszkańcami spotkał się minister stanu ds. środowiska Richard Benyon, a premier David Cameron obiecał pomoc.

We wsi Broadway w hrabstwie Worcestershire 2 tys. mieszkańców nie miało dostępu do wody pitnej, którą skaziła woda powodziowa.

Towarzystwa ubezpieczeniowe spodziewają się dużych roszczeń. Rząd negocjuje z nimi warunki nowego porozumienia ramowego obejmującego mieszkańców terenów zagrożonych podtopieniami. Obecnie obowiązujące przewiduje, że firmy będą oferowały obecnym klientom korzystne stawki, jeśli władze lokalne w okresie pięciu lat podejmą działania zmierzające do zmniejszenia ryzyka powodziowego.

Przedstawiciel Brytyjskiego Stowarzyszenia Towarzystw Ubezpieczeniowych powiedział mediom, że rozmowy z rządem utkwiły w martwym punkcie. Jeśli nie zostanie przedłużone, to według niektórych danych, ok. 200 tys. osób może nie być stać na wykupienie polisy.