Po tegorocznym Marszu Niepodległości sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski zaproponował, by zdelegalizować Młodzież Wszechpolską i ONR - głównych organizatorów tego przedsięwzięcia. Na odpowiedź z ich strony nie trzeba było długo czekać.

Jeszcze tego samego dnia Zarząd Główny Młodzieży Wszechpolskiej wydał oświadczenie, w którym napisał, że SLD nie ma "moralnego prawa do jakiejkolwiek oceny organizowanych przez nas uroczystości". Wynika to ztego, że "ideowi antenaci dzisiejszego SLD od początku sprzeciwiali się niepodległości Polski, a w 1920 i 1939 roku popierali Armią Czerwoną walczącą z wojskiem odrodzonego po 123 latach zaborów Państwa Polskiego". Jak piszą Wszechpolacy "dziś na czele SLD stoją ludzie, którzy budowali system odpowiedzialny za stłumienie solidarnościowego zrywu, morderstwa na robotnikach i księżach, niszczenie polskości na każdym niemal polu. (...) Dla takich ludzi i takich środowisk polityczne nie powinno być miejsca na polskiej scenie politycznej".

Narodowcy poszli także dalej i założyli na Facebooku fanpejdż "Zdelegalizować SLD". W tej chwili "lubi go" prawie dwuktrotnie więcej użytkowników, niż oficjalny profil SLD.

- Ta inicjatywa wynika ze strachu tych środowisk. My przecież mówiliśmy o delegalizacji organizacji, które 11 listopada nawoływały do przemocy i łamania prawa – ocenił tą inicjatywę poseł SLD Tomasz Kamiński w rozmowie z serwisem NaTemat.pl.

– Nie patrzyłbym na to poważnie, raczej traktuję to jako żart - podsumował.