Stołeczny sąd aresztował na 3-miesiące trzy osoby zatrzymane za czynną napaść na policjantów podczas niedzielnych zajść w stolicy. Czwartą osobę zwolniono po wpłaceniu 8 tys. zł kaucji, a piątą - bez stosowania żadnych środków zapobiegawczych.

O takich decyzjach Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia poinformował we wtorek PAP rzecznik warszawskich sądów sędzia Igor Tuleya. Sędzia wyjaśnił, że zastosowanie aresztów sąd uzasadnił "obawą matactwa i zagrożeniem surową karą".

Kodeks karny stanowi: "Kto, działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami lub używając broni palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu albo środka obezwładniającego, dopuszcza się czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".

Tuleya poinformował, że ostatnią osobę podejrzaną o taką czynną napaść sąd zwolnił, gdyż nabrał wątpliwości co do spełnienia w jej przypadku znamion takiego przestępstwa. Mężczyzna jest podejrzany o to, że drzewcem od flagi uderzał w tarczę chroniącą policję, kopał ją i napierał na tyralierę.

"Sąd uznał, że dowody nie wskazują z dużym prawdopodobieństwem by popełnił on przestępstwo czynnej napaści" - dodał Tuleya. Według sądu można mieć wątpliwość, czy drzewce od flagi można uznać za "inny podobnie niebezpieczny przedmiot" w myśl zapisów Kodeksu karnego. Sędzia dodał, że to pogląd prawny sądu w sprawie aresztowej, a śledztwo w sprawie prowadzi prokuratura i to od niej zależą dalsze decyzje.

W śródmiejskim sądzie trwa we wtorek kolejna sprawa o ukaranie w trybie przyspieszonym uczestników zajść. Na razie nie zapadł żaden wyrok. W poniedziałek sąd sprawy dwóch uczestników odroczył z powodu nieobecności świadka, a sprawę trzeciego przekazał do trybu zwykłego (trzeba wyjaśnić wątpliwości co do poczytalności podsądnego). Cała trójka wyszła na wolność; muszą jednak meldować się na policji.

W niedzielę Marsz Niepodległości - zorganizowany m.in. przez Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo-Radykalny - został na kilkadziesiąt minut wstrzymany po tym, jak krótko po rozpoczęciu marszu na ul. Marszałkowskiej przy Żurawiej, w stronę policji poleciały race, petardy, kamienie, kostki brukowe, kosze na śmieci i butelki. Policja była zmuszona do użycia broni gładkolufowej i miotaczy gazu pieprzowego. Po burdach 176 osób zostało doprowadzonych na komisariaty, z czego 21 zatrzymano. Rannych zostało 22 funkcjonariuszy, trzech trafiło do szpitala. Pogotowie udzieliło pomocy 16 innym osobom; sześć z nich trafiło do szpitali.