176 osób trafiło na komisariaty po burdach, do jakich doszło w Warszawie w niedzielę; 21 nadal pozostaje w jednostkach policji - poinformował PAP w poniedziałek rzecznik KGP insp. Mariusz Sokołowski. Rannych zostało 22 policjantów, trzech trafiło do szpitala.

"Doprowadzone osoby są rozliczane pod kątem wykroczeń czy też przestępstw, które popełniły, bądź też udziału w poszczególnych incydentach" - powiedział rano PAP Sokołowski. Jak dodał, są to osoby podejrzewane m.in. o przestępstwa takie jak niszczenie mienia czy atak na funkcjonariuszy lub wykroczenia polegające np. na odpalaniu lub posiadaniu rac.

Według dotychczasowych danych policyjnych osoby zatrzymane w tym roku po zajściach 11 listopada to wyłącznie Polacy.

Rzecznik komendanta stołecznego policji asp. Mariusz Mrozek poinformował PAP, że 21 osób zostało zatrzymanych m.in. w związku z udziałem w zbiegowisku i naruszeniem nietykalności cielesnej policjantów. Jak wyjaśniał rano insp. Sokołowski, pozostałe osoby zostaną wypuszczone. "To były osoby zatrzymane raczej w związku z wykroczeniami niż przestępstwami i ich zatrzymanie na razie nie było potrzebne" - powiedział Sokołowski. Zapowiedział, że policjanci będą teraz przeglądać nagrania z monitoringu, a później wzywać poszczególne osoby w związku z czynami, jakich się dopuściły.

Za czynną napaść na policjanta grozi do 10 lat więzienia, a za znieważenie i stawianie oporu policji - do trzech lat więzienia.

"Policjanci zabezpieczali zarówno przebieg zgromadzeń, jak i inne rejony miasta. Funkcjonariusze dbali, aby nie doszło do bezpośredniej konfrontacji osób z różnych ugrupowań. Większość zgromadzeń przebiegła bez żadnych poważnych incydentów" - powiedział Mrozek.

"Ranionych policjantów mieliśmy łącznie 22, z czego trójka została w szpitalu, a pozostali po opatrzeniu ran zostali zwolnieni do domu" - powiedział Sokołowski.

Pogotowie udzieliło pomocy 16 innym osobom; sześć z nich trafiło do szpitali - poinformowała PAP rzeczniczka wojewody mazowieckiego Ivetta Biały.

Jak poinformowała w poniedziałek rzeczniczka prasowa stołecznego Zarządu Oczyszczania Miasta Iwona Fryczyńska, sprzątanie miasta po niedzielnych zajściach kosztowało 30 tys. zł. Pracowało nad tym w niedzielę 100 osób.

"Ruch kołowy został przywrócony dopiero kiedy ekipy sprzątające usunęły z jezdni i chodników olbrzymią ilość kamieni i kostki brukowej. Oprócz tego także głównie butelki, pozostałości po racach, ulotki i śmieci wysypywane przez chuliganów z ulicznych koszy" - powiedziała Fryczyńska.

Największy nieporządek służby komunalne odnotowały na ul. Marszałkowskiej, Waryńskiego, Nowowiejskiej, Kruczej, w Al. Jerozolimskich i Ujazdowskich. ZOM informuje też o zdewastowanych metalowych płotkach wygradzające trawniki, powyrywanych drewnianych palikach stabilizujących drzewa oraz metalowych kratach okalających rośliny. "Niemal wszystkie ławki w Ogrodzie Saskim zostały pomazane, w dużej części wulgarnymi napisami" - Fryczyńska.

W niedzielę po południu doszło w centrum Warszawy do burd. Zaczęły się one niedługo po rozpoczęciu Marszu Niepodległości, organizowanego m.in. przez działaczy Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego. Na ul. Marszałkowskiej w stronę policji poleciały race, petardy, kamienie, kostki brukowe, kosze na śmieci i butelki.

Jak relacjonował w niedzielę rzecznik KSP, w pewnym momencie na czele marszu zebrała się grupa chuliganów, którzy dążyli do wywołania zamieszek, byli agresywnie nastawieni do innych osób, w tym do policjantów; m.in. atakowali funkcjonariuszy. Policja była zmuszona do użycia broni gładkolufowej i miotaczy gazu pieprzowego.

Przed Marszem Niepodległości w okolicach Placu Bankowego policja ochraniała demonstrację antyfaszystów organizowaną przez Porozumienie 11 Listopada - oddzielała demonstrantów od kilkudziesięcioosobowych grup młodych ludzi, którzy nieśli flagi narodowe i szaliki w biało-czerwonych kolorach.

Za bezpieczeństwo mieszkańców Warszawy odpowiadało w niedzielę kilka tysięcy policjantów, m.in. z oddziałów prewencji oraz CBŚ. Komendant stołeczny otrzymał posiłki z innych komend w kraju. Policjantów wspomagali strażnicy miejscy. W zabezpieczenie marszu z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego zaangażowanych było także kilkuset funkcjonariuszy BOR.

Zapotrzebowanie na dodatkowe siły służb mundurowych wynikało z bardzo dużej liczby zgromadzeń, których liczbę uczestników organizatorzy łącznie oszacowali na kilkadziesiąt tysięcy osób. Do urzędu miasta zgłoszono w sumie 11 zgromadzeń publicznych. Z punktu widzenia policji 11 listopada to najważniejsze, oprócz Euro 2012, wydarzenie w tym roku - tłumaczył w piątek szef MSW Jacek Cichocki.

Do burd na ulicach Warszawy w Święto Niepodległości doszło kolejny rok z rzędu. W 2011 r. po starciach z policją zatrzymano 210 osób, z czego niemal połowę stanowili obcokrajowcy, głównie z Niemiec. Zostało wówczas lekko rannych 40 policjantów, 22 z nich udzielono pomocy medycznej. Do szpitali przewieziono 29 osób. Zniszczonych zostało 14 radiowozów, na pl. Na Rozdrożu spalono dwa samochody TVN, uszkodzono też wozy m.in. Polsatu i Polskiego Radia. W 2010 r. także doszło do starć. Interweniowała policja, zatrzymano 33 osoby, ranny został jeden funkcjonariusz.