Prezydent Bronisław Komorowski podczas niedzielnych obchodów Święta Niepodległości na pl. Piłsudskiego w Warszawie apelował o szacunek dla adwersarzy politycznych. "Polska jest jedna, nie powinniśmy się nawzajem przeklinać i wykluczać" - mówił.



Przed Grobem Nieznanego Żołnierza odbyły się oficjalne uroczystości z okazji Święta Niepodległości, z udziałem najwyższych władz państwowych. Obchody na pl. Piłsudskiego tradycyjnie zakończyła defilada pododdziałów reprezentacyjnych Wojska Polskiego, Policji oraz innych służb mundurowych.

Prezydent - który przybył na plac w asyście kawaleryjskiego szwadronu reprezentacyjnego WP - w wygłoszonym przemówieniu ocenił, że w trzecim dziesięcioleciu niepodległej Polski "nasze życie polityczne zaczynają zatruwać spory ponad miarę, ponad umiar i ponad zdrowy rozsądek".

"Zbyt łatwo padają oskarżenia o najcięższe zbrodnie przeciw ojczyźnie. Niech tragiczne doświadczenia II RP będą dla nas ostrzeżeniem i zachętą do mądrego korzystania z polskiej współczesnej wolności" - oświadczył Komorowski.

Przypomniał, co stało się z bohaterami walki o niepodległość w roku 1918 w momencie, gdy zaczęli oni walczyć o władzę. Przywołując słowa marszałka Józefa Piłsudskiego, prezydent podkreślił, że ludzi tych w 1918 roku połączyła miłość braterska silniejsza niż inne uczucia. Jednak potem - jak mówił - za braterską kłótnię, również silniejszą niż inne spory, II RP zapłaciła bardzo wysoką cenę. "Potwierdziły to gorzkie wydarzenia, które symbolizuje zamach majowy" - dodał prezydent, nawiązując do wydarzeń z 1926 r.

"W polskiej polityce trzeba znaleźć więcej szacunku dla adwersarza i konkurenta. Trzeba zrozumieć, że ten, z kim się nie zgadzam, kocha Polskę często równie mocno jak ja. W demokracji nikt nie ma monopolu na prawdę" - podkreślił Komorowski.

Jak mówił, każdy ma prawo do marzeń o przyszłości i powinniśmy pozwolić każdemu przedstawiać recepty i programy dla Polski. "Nie musimy się z nimi zgadzać, ale powinniśmy szanować dobrą wolę, która za tymi pomysłami stoi. Na tym wzajemnym szacunku i uznaniu Rzeczpospolita może wiele zyskać i teraz, i w przyszłości" - powiedział prezydent. "Wszyscy mamy prawo do narodowej dumy (...) Polska jest krajem suwerennym, bezpiecznym, nowoczesnym i szanowanym na świecie" - dodał.

Jak mówił prezydent, niedzielne uroczystości mają na celu oddanie hołdu wielkim architektom niepodległości, ale i milionom zwykłych Polaków, którzy walczyli o wolną Polskę i dla niej pracowali. "W tym wyjątkowym dniu, 11 listopada, w narodowe Święto Niepodległości najmocniej czujemy, że my, współcześni Polacy, jesteśmy kolejną zmianą w wielkiej narodowej sztafecie pokoleń" - powiedział Komorowski. Jak dodał, sztafeta ta przekazuje sobie najcenniejszy depozyt, jakim jest własne, suwerenne i demokratyczne polskie państwo.

Prezydent wezwał do troski o NATO i UE oraz o miejsce Polski w tych organizacjach. Podkreślał, że o odrodzenie Polski zabiegali ludzie, którzy w innych sprawach byli przeciwnikami. "Partyjne racje milkły tam, gdzie najważniejsza była polska racja stanu" - podkreślił prezydent.

"Kiedy dzisiaj z blisko stuletniej już perspektywy wsłuchujemy się w głos wydarzeń sprzed niemal wieku, zdumiewa nas różnorodność poglądów tamtych budowniczych niepodległej. Jednocześnie zachwyca zgoda, która spajała mimo wszystko odradzającą się Polskę. Tworzyli ją ludzie bardzo odmiennych poglądów i bardzo różnych biografii. Wszyscy oni wkraczali w progi niepodległej z własnymi wyobrażeniami, własnymi marzeniami o Polsce. Były często sprzeczne lub sporne" - powiedział prezydent.

Przypomniał, że byli to niepodległościowi socjaliści, narodowcy, ludowcy, konserwatyści i postępowcy. "Odrodzonej Rzeczypospolitej nie tworzyli ludzie nawzajem sobie potakujący. Nie brakło sporów, często bardzo ostrych (...), ale własne państwo tworzyli solidarnie i bronili go również wspólnie. Partyjne racje milkły tam, gdzie najważniejsza była polska racja stanu" - podkreślił prezydent. Dodał, że wzorem tej postawy byli wielcy adwersarze - Józef Piłsudski i Roman Dmowski - którzy "potrafili w imię wielkości Polski stworzyć wspólny projekt niepodległej i przekonać do niej miliony swoich zwolenników".

Oprócz prezydenta i pierwszej damy na uroczystościach obecni byli m.in. marszałkowie Sejmu i Senatu - Ewa Kopacz i Bogdan Borusewicz, przedstawiciele rządu oraz reprezentanci parlamentu, a także m.in. generalicja, duchowieństwo, weterani, harcerze. Wokół placu zgromadziły się setki widzów, wielu z nich miało wpięte biało-czerwone kotyliony i trzymało flagi narodowe.

Na początku uroczystości podniesiono flagi: prezydencką i państwową, odegrano hymn narodowy. Oddano salut narodowy - 21 wystrzałów armatnich. Salut ten zarezerwowany jest dla najważniejszych uroczystości państwowych. Następnie odbyła się uroczysta odprawa i zmiana wart na posterunku honorowym przed Grobem Nieznanego Żołnierza.

Wieńce na płycie Grobu złożyli przedstawiciele władz państwowych: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej oraz władz samorządowych. Wieńce złożyli też m.in. reprezentanci korpusu dyplomatycznego, kombatantów i harcerzy. Swój wieniec złożyła też, przywitana oklaskami, kilkuosobowa delegacja obcokrajowców, którzy uzyskali ostatnio polskie obywatelstwo.

Uroczystości uświetniła orkiestra reprezentacyjna Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Europie - wspólnie z polską orkiestra wojskową zagrała ona polski hymn narodowy. Amerykańska orkiestra przybyła do Polski z okazji piątkowej inauguracji działalności pierwszego stacjonującego na stałe w Polsce pododdziału amerykańskich sił zbrojnych. Pododdział naziemny przygotowujący rotacyjne ćwiczebne pobyty amerykańskich samolotów w Polsce zaczął funkcjonować w 32. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Łasku.

Prezydent Komorowski w swym przemówieniu zaprosił także do udziału w marszu "Razem dla Niepodległej", który nastepnie ruszył ulicami Warszawy.