Ekwador niepokoi się stanem zdrowia założyciela portalu WikiLeaks Juliana Assange'a i zaapelował do władz brytyjskich, by umożliwiły mu dotarcie z londyńskiej ambasady Ekwadoru do szpitala, gdyby okazało się to konieczne - poinformowało radio "Głos Rosji".

Assange od czerwca przebywa na terenie ekwadorskiej ambasady, gdzie schronił się, próbując uniknąć deportacji do Szwecji.

"Assange bardzo schudł, jesteśmy bardzo zaniepokojeni stanem jego zdrowia" - powiedział przebywający z wizytą w Moskwie wiceminister spraw zagranicznych Ekwadoru Marco Albuja Martinez, którego cytuje "Głos Rosii".

"Jeśli zachoruje, będziemy musieli zdecydować, czy leczyć go w ambasadzie czy przewieźć do szpitala. To bardzo poważna sytuacja" - miał powiedzieć Martinez.

Jak podaje za wiceministrem "Głos Rosji", Ekwador zwrócił się do brytyjskiego Foreign Office z prośbą o wydanie dokumentu, dzięki któremu Assange mógłby w razie konieczności dostać się do szpitala, a następnie wrócić do ambasady ze statusem uchodźcy.

Foreign Office oświadczyło z kolei, że nic mu nie wiadomo o problemach Assange'e ze zdrowiem. "Ekwador nie poinformował nas o chorobie pana Assange'a. Gdyby jednak tak uczynił, rozważylibyśmy tę sprawę" - powiedział rzecznik.

Assange, założyciel demaskatorskiego portalu WikiLeaks, który opublikował m.in. poufne depesze amerykańskiej dyplomacji oraz tajne dokumenty o wojnie w Iraku, schronił się w ambasadzie Ekwadoru w Londynie, gdy wyczerpał prawne możliwości uniknięcia deportacji do Szwecji. Tamtejsza prokuratura chce go przesłuchać w związku z oskarżeniami o gwałt i napaść seksualną. Władze Ekwadoru udzieliły mu azylu politycznego.

Australijczyk twierdzi, że oskarżenia wysuwane przez szwedzką prokuraturę są nieprawdziwe. Obawia się, że jeśli zostanie deportowany do Szwecji, tamtejsze władze mogą wydać go Stanom Zjednoczonym. Za ujawnienie setek tysięcy poufnych depesz dyplomacji amerykańskiej przez WikiLeaks może grozić mu kara śmierci lub dożywotniego pozbawienia wolności.