Poseł Ruchu Palikota Artur Bramora i działacz SLD Oktawian Kolenda, którzy od 15 października prowadzą głodówkę w Częstochowie, przestali w środę przyjmować płyny. Głodujący domagają się rozwiązania problemów finansowych ośrodków opiekuńczo-leczniczych dla dzieci.

Bramora chce, by minister zdrowia wydał rozporządzenie zmieniające zasady finansowania takich ośrodków. Resort nie jest przekonany, że zmiany w przepisach są konieczne.

"Obaj czujemy się źle. W ocenie lekarza, który nas badał, jesteśmy już w stanie zagrożenia życia. Mamy bardzo niski poziom cukru, ciężko nam już składnie mówić. Wobec braku zrozumienia sytuacji przez ministerstwo zdrowia przestaliśmy przyjmować płyny" - powiedział Bramora w środę PAP.

Jak ocenił, resort cały czas postrzega problem jednostkowo, przez pryzmat częstochowskiego Stowarzyszenia Pielęgniarsko-Opiekuńczego "Z Ufnością w Trzecie Tysiąclecie", gdzie prowadzony jest protest. "A tymczasem problemy mają wszystkie te ośrodki. Oczywiście szansa na porozumienie zawsze jest, jeśli jest dobra wola. Jeśli jednak trzeba będzie zapłacić cenę najwyższą za te dzieciaki, ta cena zostanie zapłacona" - powiedział.

Do podjęcia głodówki skłoniła posła "katastrofalna" - jak ocenił - sytuacja 11 ośrodków w całym kraju, w których znajduje się obecnie 80 dzieci. Placówki zajmują się dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi, niejednokrotnie pozostawianymi po urodzeniu w oddziałach noworodkowych przez rodziny. Przyczyny to bieda lub alkoholizm, czasem rodziny nie potrafią sprostać opiece nad ciężko chorym lub niepełnosprawnym dzieckiem. Ośrodki takie jak częstochowski rehabilitują je i leczą.

Placówki te od dawna alarmują, że choć dostają na ten cel pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia, to stawki są za niskie. Inny problem to brak środków na utrzymanie dzieci, tzw. koszty hotelowe, bo NFZ płaci tylko za leczenie, a rodziny nie wywiązują się z obowiązku łożenia na dzieci.

Głodujący poseł koresponduje z ministerstwem zdrowia. Wiceminister Sławomir Neumann w drugim piśmie ocenił, że podjęcie merytorycznej dyskusji w sprawie zasad finansowania świadczeń opieki zdrowotnej w zakładach opiekuńczo-leczniczych jest możliwe, ale wymaga współpracy ze strony świadczeniobiorców.

Wcześniej argumentował, że częstochowski ośrodek dostaje najwyższą w kraju stawkę za tzw. osobodzień, bo taka obowiązuje w śląskim oddziale NFZ. Pisał też, że za pobyt dziecka w ośrodku powinni płacić jego rodzice, którzy mogą też wystąpić o zasiłek. Brak takiej pomocy w tym przypadku świadczy, jego zdaniem, o braku współpracy częstochowskiego ośrodka z systemem pomocy społecznej.

Szefowa ośrodka Bernardetta Strąk wyjaśniła jednak, że koszty pozyskania takiej pomocy - przede wszystkim konieczność przygotowania dokumentacji - przekraczałyby wysokość zasiłku, który wynosi zaledwie ok. 100 zł miesięcznie.