Polska wygrała we Wrocławiu z Mołdawią 2:0 (1:0) w meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata, które odbędą się w 2014 roku w Brazylii. To pierwsze zwycięstwo biało-czerwonych w trzecim spotkaniu pod wodzą selekcjonera Waldemara Fornalika.

Piłkarze reprezentacji Mołdawii nie sprawili we wtorek niespodzianki swojemu trenerowi Ionowi Carasowi, który tego dnia obchodził urodziny. We Wrocławiu ulegli Polsce 0:2. Mecz był czwartym spotkaniem obu drużyn w historii. Biało-czerwoni triumfowali we wszystkich dotychczasowych potyczkach.

Podopieczni trenera Waldemara Fornalika rozpoczęli z dużym animuszem i już w 5. minucie bliscy byli zdobycia bramki. Po dośrodkowaniu Łukasza Piszczka z prawej strony boiska najwyżej w polu karnym wyskoczył Marcin Wasilewski, ale piłka po jego strzale głową przeleciała nad poprzeczką. W miarę upływu czasu tempo akcji konstruowanych prze Polaków spadło, mnożyły się niedokładne podania i proste straty piłki.

Cofnięci na własną połowę Mołdawianie starali się spokojnie rozgrywać swoje akcje, ale gdy tylko udało im się wyprowadzić piłkę, pod polską bramką od razu robiło się nerwowo. W 8. minucie znakomitą interwencją popisał się Przemysław Tytoń, który końcówkami palców wybił piłkę zmierzającą w samo okienko po strzale z rzutu wolnego Alexandra Suvorova. Chwilę później bramkarz PSV Eindhoven po raz kolejny obronił groźne uderzenie piłkarza Cracovii Kraków.

W 32. minucie Błaszczykowski podał do wbiegającego w pole karne Piszczka, który był faulowany przez jednego z obrońców. Sędzia bez wahania podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił pomocnik Borussii Dortmund. Była to pierwsza bramka strzelona przez Polaków na wrocławskim Stadionie Miejskim.

Tuż przed przerwą Mołdawia bliska była doprowadzenia do remisu. Po błędzie Kamila Glika i dokładnym dośrodkowaniu Sergheia Covalciuca piłka trafiła do Igora Picusciaca, który jednak z ośmiu metrów minimalnie przestrzelił.

Po zmianie stron Mołdawianie zaatakowali nieco śmielej i już w 47. minucie przeprowadzili lewą stroną boiska groźną akcję, jednak pozostawiony na 16. metrze bez opieki Suvorov nie trafił w piłkę. W tej części meczu to Polacy wypatrywali szansy na wyprowadzenia szybkich kontrataków. Po jednym z nich w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Adrian Mierzejewski, ale dobrze ustawiony Stanislav Namasco zdołał odbić piłkę.

W 73. minucie spotkania po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka po strzale Wasilewskiego po raz drugi zatrzepotała w siatce gości, ale arbiter odgwizdał spalonego i bramka nie została uznana. Osiem minut później goście nie mieli już tyle szczęścia. Błaszczykowski dośrodkował z lewej strony boiska, a Jakub Wawrzyniak, mimo asysty obrońców, strzałem głową w długi róg pokonał bramkarza.

W końcówce biało-czerwoni kilkakrotnie bliscy byli podwyższenia wyniku, ale ani Lewandowski, ani Artur Sobiech nie potrafili zakończyć swoich akcji celnymi strzałami i ostatecznie wynik spotkania nie uległ już zmianie.