Białorusin przez około siedem godzin w sobotę klęczał przed ambasadą swego kraju w Kijowie zakuty w kajdanki, by wyrazić solidarność z represjonowanymi w ojczyźnie - podało Radio Swaboda.

Anton Łukaszuk przybył na Ukrainę kilka dni temu. Przekazał Radiu Swaboda, że na Białorusi zajmował się grafiką komputerową. Podjął decyzję o opuszczeniu kraju w związku z ryzykiem wszczęcia wobec niego sprawy karnej. Współpracował z jednym z zabronionych na Białorusi kanałów w serwisie Telegram.

Jak wyjaśnił Radiu Swaboda aktywista, poprzez pikietę przed białoruską ambasadą chciał zwrócić uwagę prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego na brutalność sił porządkowych na Białorusi oraz poprosić go o uproszczenie warunków przebywania obywateli białoruskich na Ukrainie. Portal przypomina, że obecnie Białorusini mogą przebywać w tym kraju bez konieczności rejestrowania się 90 dni w ciągu sześciu miesięcy. Termin ten może być przedłużony, gdy są ku temu podstawy - dodaje.

Radio Swaboda napisało, że Łukaszuk zwrócił się do ambasady RP w Kijowie z wnioskiem o wydanie wizy humanitarnej.

Mężczyzna chciał porozmawiać przez telefon z Zełenskim na temat sytuacji związanej z prawami człowieka na Białorusi, jednak do takie wymiany nie doszło.

Przed ambasadą Białorusi w ukraińskiej stolicy odbywają się akcje solidarności z Białorusinami oraz znajduje się tam improwizowane miejsce pamięci ofiar protestów. W piątek organizacja Białoruski Dom na Ukrainie poinformowała, że przed budynkiem ukraińscy i białoruscy aktywiści ustawili krzyż upamiętniający ofiary reżimu Alaksandra Łukaszenki. Jak podkreślono, krzyż postawiono mimo "przeszkód ze strony ambasady". Wcześniej organizacja przekazała, że placówka dyplomatyczna zwróciła się do władz lokalnych o uniemożliwienie zainstalowania krzyża.